Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaniepokoił krzyk dziecka

Maria Warda
Zaledwie czternastomiesięczny chłopczyk doznał poparzenia drugiego stopnia. Żyjący w konkubinacie rodzice nie pojechali z nim do lekarza. Byli pijani.

Zaledwie czternastomiesięczny chłopczyk doznał poparzenia drugiego stopnia. Żyjący w konkubinacie rodzice nie pojechali z nim do lekarza. Byli pijani.

Po raz kolejny o krzywdę dziecka musiały upomnieć się obce osoby. Zaniepokojony krzykiem dziecka mieszkaniec Barcina zawiadomił Miejski Ośrodek Pomocy, że w socjalnym mieszkaniu Agnieszki L. dzieje się coś niepokojącego. - Zareagowałam natychmiast - zapewnia Dorota Dokładna, dyrektorka MOPS. - Posłałam nasze pracowniczki, ale mały Jakub spał. Panie nie budziły dziecka i wróciły do biura. Jednak cały czas byłyśmy niespokojne. Panie poszły wkrótce ponownie. Dziecko było już wybudzone. W trakcie oględzin chłopca okazało się, że został on poparzony. Miał świeże rany na piersiach i rączce. Oparzenia były zabezpieczone i dziecko było nawodnione. Nasze pracownice wezwały karetkę pogotowia. Nie wiem, co by się stało, gdyby nie sygnał tej wrażliwej na cudzą krzywdę osoby.

Sprawa została zgłoszona także na policję. - Interwencję podejmowaliśmy wspólnie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej - mówi Jarosław Pioterek, rzecznik prasowy żnińskiej KPP. - Na miejscu ustalono, że 32-letnia Agnieszka L. i jej konkubent 42-letni Piotr S. są pijani. Ona miała w organizmie 1,09 promila alkoholu, on 1,13. Ich syn, 14-miesięczny Jakub, został poparzony wrzątkiem na klatce piersiowej i rączce. Od wydarzenia do interwencji minęło kilka godzin. Jakub został poparzony rano, interwencja miała miejsce około godziny 14. Wezwaliśmy karetkę. Dziecko przewieziono do szpitala w Bydgoszczy.

- Rodzicom postawiono zarzut narażenia zdrowia i życia dziecka, sprawą zajmie się sąd - informuje prokurator Wojciech Jabłoński.<!** reklama>

Agnieszka L. i Piotr S. po przesłuchaniu zostali wypuszczeni do domu. Ona ma pod swoją opieką dwójkę dzieci w wieku szkolnym z innego związku. - To jest środowisko, które ciągle monitorujemy - mówi Dorota Dokładna. - Oni nie rokują najgorzej, więc postaramy się pomóc im wyjść z kryzysu. Jestem niezwykle wdzięczna ludziom, którzy sygnalizowali nam, że w tym mieszkaniu dzieje się coś złego.

Dyrektorka apeluje aby zwracać uwagę na niepokojące zjawiska w rodzinach mieszkających wokół nas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!