W wakacje niektórzy biorą „lewe” chorobowe i w czasie rekonwalescencji pracują za granicą. Czasem odnajdują się w dalekiej Hiszpanii.
Do trudnej sytuacji pracodawców, którzy narzekają na brak rąk do pracy, dokładają się letnie ferie. Niektórzy wolą wyjechać i zarabiać za granicą niż w kraju. - Biorą „lewe” chorobowe, czasem przychodzą i wręczają mi je z uśmiechem na ustach – irytuje się pani Irena, szefująca firmie zatrudniającej prawie 100 osób. - Doskonale wiem, kto się źle czuje, sama wtedy „wypycham” go na zwolnienie, żeby szybko wrócił. Ale wiem też, kto symuluje. Raz nasz pracownik odnalazł się w Hiszpanii, choć przedstawił zwolnienie lekarskie, z którego wynkało, że musi leżeć.
<!** reklama left>W takich razach pracodawcy zwracają się do ZUS-u, który może skontrolować, czy dana osoba choruje. - Co z tego, skoro ostatnio dostałam pismo, że nie udało się niczego sprawdzić, bo „pracownik uniemożliwił przeprowadzenie kontroli” - stwierdza pani Irena.
- W Oddziale ZUS w Bydgoszczy w pierwszym półroczu 2007 roku przeprowadzono 506 kontroli prawidłowości orzekania o czasowej niezdolności do pracy, w tym w 96 sprawach wezwani nie zgłosili się na badania. Brak usprawiedliwienia skutkować może pozbawieniem zasiłku chorobowego od dnia następnego po terminie wyznaczonego badania – przekazała „Expressowi” Magdalena Wojtaluk z bydgoskiego ZUS. Niestety, to pracodawca pokrywa pierwszy miesiąc chorobowego pracownika.
- Najgorzej jest w wakacje i w czasie sesji egzaminacyjnych. Wtedy jedni jadą na saksy, a wśród studentów panuje prawdziwy pomór – twierdzi pani Irena.
Pracodawcy narzekają, że niewiele mogą zrobić takim nieuczciwym pracownikom. - Ludzi i tak jest mało, nawet jak widzę, że oszukuje mnie na zwolnieniu, daje najwyżej „po premii”, a nie wyrzucam z pracy.
