Albo masowe zwolnienia, albo likwidacja całego zakładu - to jedyne opcje przedstawione pracownikom Zachemu. Związkowcy się na to nie godzą. Wczoraj protestowali.
<!** Image 3 align=none alt="Image 195988" sub="Pod bramę Zachemu przyszło wczoraj około 150 osób (Fot.: Dariusz Bloch)">
- Przyszliśmy tutaj, by walczyć o miejsca pracy i uratować zakład przed likwidacją - mówił w trakcie wczorajszego wiecu Andrzej Werner, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Zachemu. Pod koniec ubiegłego miesiąca związkowcom zaprezentowano możliwe wizje przyszłości zakładu. Jedną z nich są kolejne zwolnienia. - Zarząd chce zwolnić w tym roku 134 pracowników i 158 w kolejnym. Ale to nie jest rozwiązanie. Związki zrobiły analizy, z których wynika, że zamknięcie trzech typowanych instalacji pogorszy tylko sytuację firmy, ale prezesa Ciechu to nie interesuje - irytuje się Andrzej Werner.
<!** reklama>
Zdenerwowani byli również pracownicy zakładów, którzy boją się o przyszłość swoją i swoich rodzin. Pod bramami zakładów zebrało się jednak tylko około 150 osób. Pozostałym, zdaniem protestujących, uniemożliwiono dołączenie do grupy. - Skandal! Byłoby nas więcej, ale dyrekcja zabroniła wykorzystywać dziś urlopy - grzmieli protestujący.
Sebastian Gawronek, wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność”, był zaskoczony takim obrotem spraw. - Widać, że skończyły się już kulturalne rozmowy. Teraz będziemy czekać na konkretne działania.
Do liczby zebranych odniósł się też obecny na miejscu poseł Kosma Złotowski, według którego tak mała grupa nie ma szans w walce z zarządem Ciechu. Pracownicy Zachemu nie zamierzają się jednak poddawać. - Jeśli zarząd chce sprzedać Zachem, niech sprzeda go krajowemu inwestorowi, a nie Niemcom. Dobrym inwestorem byłyby Zakłady Azotowe „Puławy” - proponują. Związkowcy z zarządem Ciechu rozmawiać będą jeszcze dziś w Warszawie i w piątek na spotkaniu w Urzędzie Wojewódzkim w Bydgoszczy. Czy zmieni to sytuację protestujących? Nie wiadomo. Nie udało nam się wczoraj dodzwonić do rzecznika Zachemu. Mariusz Babula, rzecznik Ciechu, kazał natomiast uzbroić się w cierpliwość i poczekać na rezultat rozmów.
Przypomnijmy, że kłopoty Zachemu zaczęły się po zmianie w zarządzie Ciechu. Na początku roku bydgoski PUP został powiadomiony o planach redukcji zatrudnienia.
- Dojono nas z pieniędzy tyle czasu, a teraz chce się nas jeszcze pozwalniać „dla ratowania firmy”. Tak być dłużej nie może! - uważają związkowcy.
Zobacz galerię: Załoga walczy o życie [wideo]
