Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrajmy w grę: "žGdzie jest Krzysiu?"

Redakcja
Zabrał z domu śpiwór, nóż myśliwski, ciepłą bieliznę, trochę żywności, kilka zeszytów i kartki z wierszami. Zostawił parę słów pożegnalnych i łamigłówkę do rozwiązania. Od miesiąca 18-letniego Krzysztofa Sakwińskiego szukają rodzice, przyjaciele, policja i detektyw Rutkowski.

Zabrał z domu śpiwór, nóż myśliwski, ciepłą bieliznę, trochę żywności, kilka zeszytów i kartki z wierszami. Zostawił parę słów pożegnalnych i łamigłówkę do rozwiązania. Od miesiąca 18-letniego Krzysztofa Sakwińskiego szukają rodzice, przyjaciele, policja i detektyw Rutkowski.

<!** Image 2 align=none alt="Image 183591" sub="Małgorzata i Stanisław Sakwińscy nie mogą zrozumieć, dlaczego syn nagle ich opuścił. Może potrzebuje pomocy? Chcieliby mu jej udzielić, ale Krzysztof od miesiąca nie daje znaku życia. Rozwiesili plakaty z jego zdjęciami po całym mieście, rozmawiali z przyjaciółmi syna, analizowali jego aktywność internetową. Bez rezultatu. FOT. Tymon Markowski">

W korytarzu, na drzwiach łazienki wisi list matki do syna.

- Jeśli wróci, gdy nas nie będzie i przeczyta, powinien zostać - mówi Małgorzata Sakwińska, z zawodu urzędniczka.

„Najkochańszy Krzysiu. Jeśli czytasz ten list, wiedz, że zawsze Cię kochałam, kocham i będę kochać, nawet jeśli Ty sam w to nie wierzysz. Tęsknię za Tobą. Może myślisz, że nie ma już nadziei, ja jednak wiem, że ona jest zawsze i wszędzie. Jeśli Ty sam jej nie czujesz, ja ją czuję i będę miała ją zawsze. Nigdy jej nie stracę (...) Kiedyś mówiłeś, że innym pomagasz, a sam sobie nie potrafisz. Ja jestem, by Ci pomóc, byś mógł żyć jak człowiek szczęśliwy...”

Wyruszyłem na wolność

W poniedziałek, 28 listopada, Krzysztof miał zdawać egzamin wewnętrzny na prawo jazdy kategorii C. A i B zrobił już wcześniej. W maju skończył 18 lat, uczył się w klasie maturalnej. Nurkował (miał uprawnienia CMAS), lubił death metal i gothic, interesował się historią i geografią, był lektorem w parafii, dużo pisał i rozmyślał. O przyszłości myślał poważnie. Gdyby nie dostał się na studia techniczne mógłby pracować jako zawodowy kierowca, tak jak jego ojciec, Stanisław.

Po południu matka zaczyna się niepokoić. Dziwne, że telefon syna jest wyłączony. Dzwoni do nauczycielki syna (nikt nie odbiera) i do bydgoskiego klubu „Modraczek”, gdzie miał się odbyć egzamin na prawo jazdy. Okazuje się, że chłopak tam nie dotarł. Matka zaczyna się denerwować. Przeszukuje pokój dziecka.<!** reklama>

- Sama już nie wiem, czego szukałam - relacjonuje kobieta. W końcu zagląda do szuflady biurka i znajduje kartkę, która okazuje się być czymś w rodzaju listu pożegnalnego. Po jej przeczytaniu dzwoni na policję.

„Zagrajmy w pewną grę. Nazywa się - gdzie jest Krzysiu. Punkt pierwszy. Wszyscy koledzy mówią - pojechał do rodziny w góry. Punkt drugi. Nie ma innych śladów, zatem, gdzie on się podział... Nie wiadomo. Ale ja powiedzieć mogę, że byłem świadomy tego, co robiłem i wyruszyłem na wolność. Nic więcej. Nie szukajcie mnie. Tak mi będzie lepiej. Pozdrowienia. Krzysztof”. I na samym dole: „Naprawdę będzie dobrze. Naprawdę”. W rogu małymi literami adres bloga, o którego istnieniu rodzice nie mieli pojęcia. Małgorzata Sakwińska płacząc dzwoni do męża, który jest w trasie w okolicach Gdańska.

Dopiero po miesiącu, dzięki publikacji prasowej, o którą zadbał detektyw Rutkowski, wynajęty przez rodziców, gdy policyjne postępowanie niczego nie dawało, udało się odnaleźć ostatnie znane dotąd miejsce pobytu Krzysztofa. W prowizorycznym obozowisku (brezent uwiązany do gałęzi), które przypadkiem w lesie pod Bydgoszczą odkryła para spacerowiczów, znajdowały się ślady ogniska i rzeczy poszukiwanego. W jednym z zeszytów, na pierwszej stronie - notatka bez daty, być może ostatnia, jaką chłopiec sporządził. Pierwsze zdanie napisane w miarę równo, ale potem litery się rozjeżdżają.

Potrzebuję terapii

„Noc pierwsza zaczyna się ekscytująco... i strasznie. Mam złe przeczucia (...) Przychodzą mi do głowy popieprzone pomysły. Demony spod łóżka! (...) Martwi mnie to, co może przeżywać mama. Czy teraz jest wściekła, czy załamana... Czy płacze.” I na końcu: „Cokolwiek tu napiszę będzie tylko ostrzem wbitym w plecy... Już więcej nic nie będę pisał...”

Pozostałe zapiski, znalezione w prowizorycznym namiocie w podbydgoskiej Smukale, mające charakter dzienników, jeśli wierzyć datom, pisane były przed opuszczeniem domu. Są w nich egzystencjalne przemyślenia, ujawniające wrażliwą duszę, są opisy snów i dziwnych stanów świadomości. Nie wiadomo jednak, czy są to fantazje literackie osiemnastolatka, czy jego osobiste doznania, a może wołanie o pomoc. Notka z 7 października rozpoczyna się stwierdzeniem: „Zdaję sobie sprawę z tego, że potrzebuję terapii. Potrzebny mi psychiatra. I nikt mi nie wmówi, że nie.” Kilka wierszy dalej Krzysztof wyznaje, że ma problemy z odróżnieniem snu od jawy. Gdzie indziej pisze o myślach samobójczych. „Chociaż mam powody, by żyć, jeszcze więcej mam, by umrzeć”.

- To jest wrażliwy, poszukujący chłopak. Wierzący, ale miewał wątpliwości. Dużo czytał, m. in., Biblię - opowiada Małgorzata Sakwińska. Zawsze była pewna, że ma dobry kontakt z synem. Mówi, że rozumieli się czasem bez słów. - W listopadzie Krzysiu powiedział mi, że pomaga innym, a sobie nie umie pomóc. Próbowałam z nim o tym porozmawiać, ale zbył temat, mówiąc, że tak tylko sobie gada.

Zgłoszenie o zaginięciu 18-latka przyjęli policjanci z bydgoskich Wyżyn i czynności rozpoczęli od uspokajania matki i tłumaczenia, że Krzysztof, jako osoba pełnoletnia, miał prawo wyjść z domu i może nie życzyć sobie kontaktu z rodzicami. Te same argumenty przywołali, gdy 2 dni później matka poprosiła, by sprawdzili komputer syna. Odmówili. Nie zamieścili też ogłoszenia w mediach. Doradzili za to zablokowanie lokaty bankowej chłopaka. Gdy po kilku tygodniach policja poprosiła o sprawdzenie, czy ktoś próbował z lokaty wypłacać pieniądze, okazało się, że pomysł z blokadą był błędem. Personel banku nie odnotowuje takich nieudanych prób podjęcia pieniędzy, nawet jeśli ktoś by je podejmował. Na to, by sprawdzić komputer, wpadł dopiero Rutkowski i udało mu się odtworzyć skasowaną korespondencję na Gadu-Gadu.

- Mamy z tego źródła kilka adresów, które sprawdzamy. Wygląda na to, że ta ucieczka była dobrze zaplanowana - mówi Krzysztof Rutkowski.

- Pamiętam dokładnie, że powiedziałam policjantowi wprost „Błagam, zabierzcie ten komputer” - wspomina kobieta. Zależało jej na tym, ponieważ sama znalazła pewne tropy, które ją zaniepokoiły. Miała nadzieję, że policyjni informatycy znajdą więcej. Z historii połączeń internetowych wynikało, że w dniu zaginięcia ok. godz. 9.50 Krzysztof sprawdzał informację kolejową i rozkład jazdy autobusu 58, który kończy bieg w Smukale. Ten ślad potwierdził się później w rozmowach z kolegami chłopaka, którzy przyznali, że 28 listopada widzieli go niedaleko przystanku tej linii przy placu Kościeleckich w Bydgoszczy.

Nie wiem gdzie...

Nie wiadomo, gdzie Krzysztof Sakwiński spędził pierwszą noc ani kiedy urządził sobie tymczasowe schronienie w lesie i jak długo tam przebywał. Pod brezentem znaleziono jabłka, winogrona, nietkniętą czekoladę i nienaruszone kanapki w plastikowym pojemniku. Prócz tego śpiwór, trochę odzieży, okulary, zeszyty, szczoteczka do zębów, nóż, papier toaletowy... Wszystko rozrzucone na brezencie. Obok plecak wojskowy i chlebak. Z rzeczy, które zabrał z domu, brakowało jedynie telefonu komórkowego i odtwarzacza MP4 ze słuchawkami. Psy tropiące zgubiły ślad w niewielkiej odległości od obozowiska. Koryto płynącej niedaleko Brdy sprawdzano z łódki, ponieważ poziom wody był zbyt niski, by zatrudniać płetwonurków.

- Nie wierzę, że mógł tam spędzić więcej niż jedną noc - mówi Stanisław Sakwiński. - Gdyby chciał zostać w lesie, zrobiłby sobie lepszą kryjówkę, bo znał się na tym.

Zapis z zeszytu z datą 27 listopada 2011 r.: „Jutro będzie wielki dzień (...) wydostanę się na wolność. Dzień, w którym wszystko przestanie być ważne. (...) Ale to nie będzie prawdziwa wolność. Bo nadal będzie źle. Wybiorę życie tułacza i jako tułacz umrę. Nie wiem gdzie, nie wiem kiedy...

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!