Każdy samorząd, który obniżył koszty przejazdu komunikacją miejską, zanotował wzrost liczby pasażerów. Niekiedy obniżki powiększyły dochody spółek przewozowych. Wszystkich pobił jednak Kraków, który od połowy października pozwoli jeździć za darmo młodzieży szkolnej.
- Miasto Kraków na transport publiczny dopłaca do biletów tylko 38 proc. kosztów. W przypadku Bydgoszczy jest to 56 proc. dopłaty - zauważa Piotr Tomaszewski, skarbnik miasta. - Kwota planowanych przychodów ze sprzedaży biletów komunikacji publicznej wynosi 80 mln zł. Dostępna w Bydgoszczy statystyka wpływów ze sprzedaży biletów nie pozwala na oszacowanie potencjalnego kosztu tej operacji (wprowadzenia darmowych przejazdów dla młodzieży - przyp. red.). Liczba uczniów szkół podstawowych to ok. 17,5 tys. Wspomnieć należy również, że nie istnieją darmowe usługi miejskie. Za każdą usługę należy zapłacić - ale płaci to miasto albo z opłat za usługi lub ze środków wszystkich mieszkańców.
PRZECZYTAJ:Ktoś zapłaci za darmowe przejazdy
Bydgoszcz również znajduje się w gronie miast, które w ostatnim czasie obniżyły taryfy komunikacyjne. Bydgoska sieciówka jest jedną z tańszych w porównaniu do miast o podobnej wielkości.
- Idea jest bardzo dobra. Sam proponowałem, żeby ulgi w przejazdach dotyczyły dzieci, a nie seniorów po 65 roku życia. To młodzi rodzice mają w związku z wychowaniem o wiele więcej wydatków niż - często posiadający wysokie dochody - emeryci - zauważa radny Jakub Mikołajczak. - Niektóre miasta, jak na przykład estoński Tallin, mają w ogóle darmową komunikację. Idąc tym tropem musielibyśmy znaleźć jednak jakieś 80 milionów złotych w budżecie, by wszystko się zbilansowało. Można więc iść inną drogą - poza drobnymi wyjątkami - sprawić, że wszyscy będą płacić za przejazdy, a wtedy ceny biletów można byłoby radykalnie obniżyć.
