Zabił ich eksperyment

Igora K. (19 l.) i Tomasza G. (27 l.) z Koronowa, którzy zmarli tydzień temu w bydgoskim szpitalu, zabił lek nasercowy. W ich organizmie wykryto też amfetaminę i alkohol.

- U starszego z mężczyzn badanie moczu wykazało kosmiczne ilości amfetaminy. U młodszego śladowe. Ale nie to ich zabiło. Nie mieli objawów zatrucia amfetaminą - mówi jeden z lekarzy szpitala uniwersyteckiego w Bydgoszczy, gdzie w ubiegły wtorek reanimowano Igora i Tomka. Pierwszy zmarł po kilku godzinach, drugi po kilkunastu. Stwierdziliśmy niewydolność krążeniowo-oddechową.

- Ich serca nie chciały bić - dodaje lekarz.

Jak ustaliliśmy, młodzi koronowianie mogli wziąć popularny lek nasercowy propranolol. W jakim celu? Miało to zapobiec wystąpieniu efektów ubocznych po przyjęciu amfetaminy. Doprowadziło jednak do zatrzymania akcji serca.

- Amfetamina powoduje przyspieszenie akcji. Łączy się ją z różnymi środkami, żeby uspokoić serce i obniżyć ciśnienie - mówi Robert Reiniak z Towarzystwa Zapobiegania Narkomanii. - Tomek wziął 7 tabletek, a Igor 12. Wcześniej przyjęli gram amfetaminy na dwóch. To wszystko popili piwem - opowiadają koledzy zmarłych.

Jeśli wierzyć tym relacjom, mężczyźni zażyli od 300 do 500 miligramów specyfiku, podczas gdy dawka terapeutyczna wynosi 10-50 mg. Wśród lekarzy propranolol ma opinię leku bezpiecznego.

- Trzeba wziąć naprawdę dużo, żeby wystąpiło zagrożenie życia - mówią. Igor i Tomek zmarli we wtorek 28 bm. Tego dnia do Kliniki Medycyny Ratunkowej w Bydgoszczy trafił kolejny koronowianin Rafał S., z podejrzeniem przedawkowania narkotyków.

- Ale okazało się, że był pijany - mówią lekarze.

Dr Wojciech Kosmowski, psychiatra zajmujący się terapią uzależnień: - Mógł to być ich kolejny eksperyment z narkotykami. Zabójczy koktajl. Więcej w piątkowym magazynie.