Na żadnej z bydgoskich wyższych uczelni nie działa jeszcze komisja zajmująca się wyjaśnianiem związków naukowców ze Służbą Bezpieczeństwa PRL.
<!** Image 2 align=right alt="Image 26844" >Nikt nie ujawnił również publicznie ani jednego nazwiska tajnego współpracownika z tego środowiska. Wpływ na taką sytuację ma zapewne słabość bydgoskiej nauki w okresie PRL, tak pod względem rangi uczelni, kadr, jak i prowadzonej działalności opozycyjnej.
Nie znaczy to jednak, że takie nazwiska nigdy się nie pojawią...
- Z zasobów naszej delegatury korzystają również naukowcy z bydgoskich uczelni. Interesują ich jednak głównie wydarzenia historyczne w naszym mieście w latach powojennych. Nie ma wniosków o udostępnienie dokumentów dotyczących inwigilacji przez SB bydgoskiego środowiska naukowego - mówi Krystyna Trepczyńska, naczelnik delegatury IPN w Bydgoszczy. - Natomiast indywidualną sprawą każdego pokrzywdzonego - w rozumieniu ustawy o IPN - jest to, czy będzie chciał ujawniać informacje, które wyczytał z udostępnionych mu dokumentów.
<!** reklama left>Pokrzywdzeni także nazwisk nie ujawniają. Czy dlatego, że nie znaleźli, czy też wolą zachować je dla siebie?
- Ja jestem jak najbardziej za ujawnieniem prawdy i za wyjaśnieniem wszystkiego - powiedział nam prezes Bydgoskiego Towarzystwa Naukowego, prof. Henryk Wrembel. - Brak takich komisji w Bydgoszczy tłumaczę różnymi zapatrywaniami na samą ideę i sposób lustracji oraz toczącą się wokół niej dyskusję. Niekiedy można mieć wrażenie, że zostały te materiały, które zostać miały...
Ostrożność przede wszystkim
- Na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego nie funkcjonuje zespół lustracji środowiska naukowego - wyjaśnia rzecznik uczelni, Agnieszka Podleśna. - Brak zainteresowania powołaniem takiego zespołu wynika być może z braku potrzeby. Gdyby opisywane w mediach przypadki współpracy naukowców z SB miały miejsce na naszej uczelni, to jej władze byłyby ostrożne w ferowaniu jakichkolwiek wyroków czy opinii.
W bydgoskiej Akademii Techniczno-Rolniczej głośno o sprawie tajnych współpracowników zrobiło się w ubiegłym roku, kiedy opublikowana została tak zwana lista Wildsteina. Znalazło się na niej parę osób dobrze na uczelni znanych. Szybko jednak okazało się, że była to tylko zbieżność nazwisk.
- Na razie nikt u nas nie proponował przeprowadzenia lustracji pracowników - powiedział nam asystent rektora ATR, dr inż. Franciszek Bromberek. - W ogóle nie było dyskusji na ten temat.
W obiegowej opinii panuje przekonanie, że na uczelniach technicznych inwigilacja przez SB inaczej wyglądała niż na uniwersytetach czy uczelniach humanistycznych i była dużo mniejsza.
Kto wychowuje młodzież?
- To jest właśnie „duch Bydgoszczy” - komentuje sytuację Jan Rulewski. - Nie opowiadam się za ferowaniem wyroków i gilotynami. W kwestii lustracji nie czuję w sobie pewności braci Kaczyńskich ani nonszalancji Szmajdzińskiego, ale nie rozumiem, dlaczego nie ma w bydgoskim środowisku naukowym choćby dyskusji na ten temat. Dawni donosiciele nadal pracują na uczelniach, a niektórzy - osobiście znam dwa takie przypadki - niedawno zostali przez UKW zatrudnieni! Uważam to za rzecz bardzo niebezpieczną, bo ci ludzie są przecież wychowawcami młodzieży!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Wulgarne odzywki Tomasza Kammela wprawiły nas w osłupienie! NAPRAWDĘ tak napisał!
- Przedstawiamy nieznane fakty o synu Doroty Wellman. Chciała to zataić?
- Rozgogolona Kaczorowska rozprawia o swoim biuście. Utarła nosa złośliwcom
- Przystojny piłkarz pojawił się w teledysku Doroty Gardias. To on skradł jej serce?