Zobacz wideo: Takie mają być zasady emerytur stażowych
29 września, o godz. 19 na numer alarmowy 112 zadzwonił mężczyzna, który poinformował, że widział jak dwie osoby wpadły do Jeziora Mogileńskiego i zaczęły się topić. Na miejsce natychmiast pojechali policjanci i 2 zastępy strażaków. Mundurowi dokładnie sprawdzili linię brzegową, jednak nikogo nie znaleźli. Okazało się, że był to fałszywy alarm.
„Żartowniś” został w ciągu godziny namierzony i ujęty. Jego identyfikacja nie była trudna, ponieważ upojony alkoholem 30-latek (miał prawie 3 promile w organizmie) podał w trakcie rozmowy z dyspozytorem Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Bydgoszczy swoje imię i nazwisko.
Mężczyzna nie potrafił w sposób racjonalny wytłumaczyć policjantom, dlaczego tak postąpił. Teraz jego sprawą zajmie się sąd. Za popełnione wykroczenie grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1500 złotych.
- Każdy podobny żart lub bezpodstawne wezwanie służb ratowniczych może kosztować ludzkie życie. Policjanci i strażacy reagują na każde zgłoszenie, a wszystkie niepotwierdzone interwencje absorbują cenny czas, którego może zabraknąć dla osób mogących być naprawdę w niebezpieczeństwie. Dlatego apelujemy o rozważne i odpowiedzialne korzystanie z numerów alarmowych - mówi st. asp. Tomasz Bartecki, rzecznik prasowy KPP w Mogilnie.
Nie przegap
