Woda jest tam dostępna tylko w higienicznych, jednorazowych kubkach i podawana przez przebadanych przez sanepid pracowników w higienicznej odzieży.
Jakie reakcje? Niestety różne. Głośno narzekają klienci, którym nie podoba się to, że teraz nie można w pijalni zatankować dużego pojemnika i zabrać zapasu do domu. Krytycy niechętnie przyjęli też fakt, że pijalnia nie jest czynna na okrągło, przez cały tydzień, tylko wieczorami się ją zamyka.
Trochę dziwię się tym narzekaniom. Dobrze pamiętam dawny wodopój. Rzeczywiście z higieną nie było tam najlepiej. I to był główny powód tego, że wody stamtąd nie brałem. Nieszczęsny czas pandemii też nas chyba czegoś nauczył. Domyślam się wreszcie, że wodociągom nie opłaca się zatrudniać pracownika po to, by nocą obsługiwał paru zagubionych wędrowców. Może jedynie latem warto zastanowić się, czy nie wydłużyć pracy pijalni do zmroku, w weekendy nie do godziny 18.00 w soboty i niedziele czy do 19.00 w piątki, tylko do 21.00? Sądzę, że przed 21.00 ruch rowerowy na trasie do i z Myślęcinka jest jeszcze tak spory, że usprawiedliwiałoby to dłuższy czas pracy pijalni.
A co z kranikiem, pod którym można by napełnić duży pojemnik? To moim zdaniem nie kłóci się z ideą pijalni. Wodociągi niech biorą odpowiedzialność za zdrowie klientów pijalni, a kto chce, niech na własne ryzyko pobiera wodę z kraniku. Nie słyszałem, by w czasach przedpandemicznych doszło z tego powodu do masowego zatrucia.
