Polscy siatkarze, prowadzeni przez włoskiego szkoleniowca Andreę Anastasiego, walczą o udział w finałowym turnieju Ligi Światowej. W miniony weekend grali w katowickim „Spodku”.
Drużyny występujące w grupie B Ligi Światowej mają już za sobą dwa turnieje, czyli po sześć spotkań. Po Toronto przyszedł czas na weekend w katowickim „Spodku”.
Biało-czerwoni rozpoczęli w piątek od zwycięstwa 3:0 z Kanadą (rywale nie wygrali jeszcze z naszymi siatkarzami w oficjalnym meczu). W sobotę poszli za ciosem i wygrali z Finlandią też bez straty seta. Przypomnijmy, że ekipę „Suomi” prowadzi były szkoleniowiec biało-czerwonych Argentyńczyk Daniel Castellani. <!** reklama>
Oba zwycięstwa były o tyle ważne, że polska reprezentacja z trenerem Andreą Anastasim nigdy wcześniej nie wygrała w „Spodku”, a przeciwko Finom miała wyjątkowo niekorzystny bilans spotkań (cztery z pięciu poprzednich meczów w LŚ przegrane, w tym także w Toronto 2:3).
Sobotni mecz z Finami był 50. włoskiego trenera jako opiekuna biało-czerwonych. Po konferencji pomeczowej odbyła się kolejna... trakcie której przedłużono umowę z Andreą Anastasim do MŚ w 2014 roku, które odbędą się w Polsce.
W niedzielę na deser w „Spodku” odbył się mecz Polaków z Brazylijczykami. Trener Bernardo Rezende nadal nie mógł liczyć na kontuzjowanych Leandro Visotto i Gibę, ale nawet bez nich „Canarinhos” byli faworytami.
Nasi siatkarze pokonali Brazylię w dwóch ostatnich spotkaniach, ale w poprzedniej edycji Ligi Światowej przegrali wszystkie cztery spotkania. A w meczach o punkty nie wygrali z Brazylią od 10 lat (po raz ostatni w „Spodku”).
Wczorajszy mecz zaczął się z 45-minutowym opóźnieniem (Finowie z Kanadyjczykami zagrali ponad normę). Biało-czerwoni toczyli zacięty bój aż do samego tie-breaka (mecz zakończył się po zamknięciu numeru gazety).
Do turnieju finałowego (4-8 lipca w Sofii) oprócz Bułgarii awansują zwycięzcy grup oraz najlepsza drużyna z drugich miejsc. Jeśli Bułgaria wygra swoją grupę, to awansują dwa zespoły z drugich miejsc.