Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z chodaków w szpilki

Renata Napierkowska
Początkowo nowo otwarta przychodnia miała być zakładem rehabilitacyjnym, jakich wiele. Małgorzata Sirko przyjrzała się jednak lukom na rynku w ofertach służby zdrowia i otworzyła centrum medyczne, które świadczy całodobowe usługi lecznicze, rehabilitacyjne i pielęgniarskie.

Początkowo nowo otwarta przychodnia
miała być zakładem rehabilitacyjnym, jakich wiele. Małgorzata
Sirko przyjrzała się jednak lukom na rynku w ofertach służby
zdrowia i otworzyła centrum medyczne, które świadczy całodobowe
usługi lecznicze, rehabilitacyjne i pielęgniarskie.

<!** Image 2 align=none alt="Image 208538" sub="Prezes Małgorzata Sirko w swoim biurze.
Fot. Renata Napierkowska">

Zacznijmy może od tego czym Pani się
zajmowała, zanim została prezesem firmy i bizneswoman?

- Byłam, jak większość kobiet
matką, żoną i gospodynią domową. Mam trójkę dzieci, więc
zajęci w domu mi nie brakowało. Dzieci, dom i rodzina były i są
dla mnie najważniejsze. Robiłam to, co wszystkie kobiety: prałam,
sprzątałam, gotowałam obiady. Teraz jednak dzieci już się
usamodzielniają, poszły na studia .Zaczęłam więc realizować
swoje marzenia. Postanowiłam więc, z domowych chodaków wejść w
inne buty, przybrać nową rolę. Zrobić coś zupełnie innego od
dotychczasowych obowiązków. Początkowo myślałam o pomocy osobom
uzależnionym.
<!** reklama>
Nie mając żadnego przygotowania, ani
doświadczenia rzuciła się Pani od razu na szerokie wody?

- W pewny sposób byłam związana z
biznesem, gdyż mój mąż od wielu lat ma własne przedsiębiorstwo.
Pochodzę ze Sławska Wielkiego i tam po ślubie zamieszkaliśmy u
moich rodziców. Mąż zaczynał od przysłowiowego
zera, najpierw kupił części do stara, złożył samochód i
zajmował się rozwożeniem paczek. Brakowało nam wtedy pieniędzy,
żyło się nieraz bardzo ciężko. W 1990 roku wyprowadziliśmy się
do Inowrocławia na wynajęte mieszkanie przy ulicy Asnyka.
Przeprowadziliśmy się potem do Janikowa, a stamtąd do Balic, gdzie
znajduje się siedziba naszej firmy, w prowadzeniu której pomagałam
mężowi. To pozwoliło mi zdobyć wartościowe doświadczenie
związane z prowadzeniem działalności.

Skąd wziął się pomysł, żeby to
było centrum rehabilitacyjno – opiekuńcze?

- Kiedy dowiedziałam się, że budynek
po przychodni wystawiony został na sprzedaż, to najpierw chciałam
otworzyć zakład rehabilitacji. Ale kiedy przeanalizowałam, czego
brakuje na rynku, porozmawiałam ze znajomymi, to postanowiłam
utworzyć centrum medyczne, które będzie świadczyć usługi:
pielęgnacyjno – leczniczo – opiekuńcze. Jest wiele osób po
wypadkach, operacjach, ludzi starszych przewlekle chorych, którzy
wymagają stałej opieki. U nas pacjenci mają pełny zakres usług:
ćwiczą pod okiem fizjoterapeuty, mają zapewnioną opiekę
psychologa, lekarza i pielęgniarki. Nasz wykwalifikowany personel
pomaga odzyskać im sprawność, by w lepszej formie mogli powrócić
do domów.

Czy rodzina udziela Pani wsparcia w prowadzeniu biznesu?

- Mąż jest siłą doradczą, jednak
nie ingeruje w to, co robię. Mam w nim ogromne wsparcie. Jak już
wspomniałam mam trójkę dzieci i choć obecnie wszystkie studiują
w Warszawie, to jednocześnie pomagają mi w prowadzeniu firmy. Córka Edyta będzie w tym roku broniła
pracę magisterską z zarządzania. Edyta dodatkowo jest na drugim
roku Szkoły Aktorskiej Jana i Haliny Machulskich. Swoje artystyczne
zdolności zaczęła pielęgnować po zdobyciu wyróżnienia w
konkursie „ Mnie to kręci” w Szkole Filmowej Bogusława Lindy i
Macieja Ślesickiego. Waldemar studiuje na Akademii Leona
Koźmińskiego, na kierunku Psychologia w Zarządzaniu. Poniekąd
realizuje on moje marzenia.

Dariusz zaraz po skończeniu liceum
wyjechał na fundację językową do Londynu. Dziś studiuję nauki
polityczne na Collegium Civitas. Wszystkie moje dzieci nie tylko się
uczą, ale i pracują, z czego jestem dumna. To ważne, by młody
człowiek nie patrzył tylko na pieniądze rodziców, ale sam poznał,
ile wysiłku trzeba włożyć w to, by je zdobyć. Sama zakończyłam
edukację na szkole średniej i zaraz poszłam do pracy w Zakładach
Tłuszczowych. Po ślubie zrezygnowałam z pracy
zawodowej i zajęłam się pielęgnacją ogniska domowego. Niektórzy
namawiają mnie na studia, ale teraz nie widzę takiej potrzeby, by
uzupełniać wykształcenie. Mam swoją firmę i dobrze sobie radzę,
a dyplom wyższej uczelni, nie jest mi do niczego potrzebny. Cieszę
się natomiast, że moje dzieci się kształcą i świetnie sobie
radzą. Nie ukrywam, że w kwietniu czekają mnie negocjacje z
Narodowym Funduszem Zdrowia, bo działamy dopiero od stycznia i nie
mamy kontraktu, więc będę musiała się sprawdzić w charakterze
negocjatora. Zależy mi na tym, by przynajmniej część zabiegów
była refundowana, bo pozwoli to większej liczbie osób korzystać z
naszych świadczeń.

Jak Pani spędza wolny czas i czy
wystarcza go jeszcze na hobby?

- Najbardziej relaksuję się jednak we
własnym domu. Lubię swój ogród i tam tez odpoczywam. Bardzo lubię
gotowanie i wymyślanie różnych potraw. Na święta też sama
przygotuję różne specjały. Na pewno będzie tradycyjna szynka
peklowana. Dla mnie najważniejsza jest samorealizacja. Dziś
najwięcej energii wkładam w centrum medyczne. Mam nadzieję, że to
przełoży się na zadowolenie naszych pacjentów, czyli sukces tej
placówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!