Miasto szuka wykonawcy, który usunie konstrukcje powstałe na skraju lasu, przy ulicy Gościeradzkiej, na Piaskach. Takie zamówienie publiczne ogłosił Wydział Zieleni i Gospodarki Komunalnej Urzędu Miasta w Bydgoszczy.
Znajduje się tam coś na kształt platformy zawieszonej na drzewach na wysokości nieco ponad trzech metrów. "budowla" jest osłonięta za pomocą plandeki, jaką można kupić w sklepie, czy markecie z wyposażeniem biwakowym. Podest został połączony z innymi drzewami za pomocą żerdzi. Poniżej wykopano dość szeroką dziurę, nieckę, z której można wejść do dwóch jam osłoniętych i zamaskowanych prymitywnym belkowaniem z gałęzi i chrustu.
- Teren przy ulicy Gościeradzkiej był nielegalnym koczowiskiem osób bezdomnych. Mieszkańcy zgłaszali ten problem m.in. przez aplikacje "Dbamy o Bydgoszcz". Kilka razy na miejscu interweniowała Straż Miejska - mówi Marta Stachowiak, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Bydgoszczy.
Miasto argumentuje też zamiar usunięcia konstrukcji względami bezpieczeństwa, wskazując na zagrożenie "zaprószenia ognia". Opis przedmiotu zamówienia sprowadza się do "usunięcia wielopoziomowej konstrukcji z drewna i materiałów różnych umieszczonych miedzy drzewami, opróżnienia wykopanych w ziemi jam, ich zasypania, wyrównania i uporządkowania terenu, wywozu odpadów".
Różne opinie o "obozowisku"
Termin składania ofert mija we wtorek, 19 września. A całość prac ma zostać wykonana do 10 października. Los dziwnej konstrukcji w lesie jest przesądzony. Niektórzy mieszkańcy z ulicy Gościeradzkiej cieszą się z tego. - Tam kręcili się dziwni ludzie. Było picie, hałasy jakieś dochodziły - mówi jedna z mieszkanek osiedla. - W ogóle wstyd, że coś takiego tu powstało. Jakiś chłopak z innego osiedla przychodził tu z psem. Był problem, bo zwierzęcia bały się dzieci.
Sąż też głosy inne, przedstawiające sprawę w odmiennym świetle.
- Miasto chce to usunąć? - niedowierza inna sąsiadka. - Ale dlaczego? Przecież to nikomu tu nie przeszkadza. Ludzie naprawdę nie mają innych problemów, tylko zajmują się takimi rzeczami.
Z relacji kobiety wynika, że konstrukcja była dziełem rąk jednego z okolicznych mieszkańców. - To bardzo dobry człowiek. Może lekko, jak by to określić, nieprzystosowany, ale on ma serce na dłoni. Znam go bardzo dobrze. Mieszka tu od lat z rodzicami. Jest po czterdziestce, pracuje w magazynie spożywczym w dużej firmie. Po pracy, wieczorami chodził tu i co? Zbudował sobie domek na drzewie. Komu to przeszkadza? Takie ma hobby i tyle. Nic szkodliwego. To naprawdę dobry, uczynny człowiek.
W podobnym tonie o mężczyźnie, który miał zbudować konstrukcję, wypowiadają się inni sąsiedzi z Gościeradzkiej. - Żadnych burd tu nie było, spokój, cisza. Ot, sobie człowiek pracował w lesie, nikomu nie szkodził. Dziwię się, że komuś to wadziło. Szkoda - mówi sąsiad.
- To chłopak troszeczkę może opóźniony, ale szczery, po prostu dusza człowiek - dodaje inna mieszkanka.
Sprawą zainteresował się również przedstawiciel rady osiedla Piaski, Jan Meler. - Nie wiedziałem, że takie coś znajduje się w lesie. Sam muszę sprawdzić, o co w ogóle chodzi i w czym tkwi problem. Nikt wcześniej nie zgłaszał mi żadnych uwag dotyczących tego miejsca, przy Gościeradzkiej.
