Koronowska drużyna pokazała, jaki drzemie w niej ogromny potencjał. Bez czterech podstawowych zawodników wygrała wysoko na wyjeździe. Jeszcze tylko puchar i przerwa do wiosny.
<!** Image 2 align=right alt="Image 68048" sub="Szymon Raczyński (w żółtej koszulce) zdobył z Jarotą drugą bramkę, dzięki której Victoria mogła spokojnie „dowieźć” zwycięstwo do końca. /Fot. Tadeusz Pawłowski">Siedem meczów z rzędu bez porażki i pięć zwycięstw z rzędu - to bilans zespołu Dariusza Porbesa na finiszu tegorocznych zmagań.
Piłkarze Victorii imponują też skutecznością i walką do ostatniego gwizdka arbitra. W Jarocinie worek z bramkami „rozwiązał” Marcin Krzywicki; otrzymał od Góreckiego podanie zza plecy obrońców, wyprzedził rywali i płaskim strzałem ulokował piłkę w tzw. długi róg.
Kolejne bramki padły w końcówce. Szymon Raczyński wygrał po lewej stronie pojedynek biegowy i przymierzył z ok. 18 metrów dokładnie przy słupku.
Wynik ustalił Patryk Podolski, któremu asystował Paweł Mądrzejewski.
- Kończymy rozgrywki w dobrych humorach - cieszy się Porbes. - Awansowaliśmy w tabeli na trzecie miejsce, zagramy jeszcze w regionalnym Pucharze Polski w Żninie i pójdziemy na zasłużone urlopy.
<!** reklama>Warto dodać, że w Jarocinie z powodu kartek nie wystąpili Marcin Wiśniewski, Adam Kardasz i Tomasz Rogóż, a z powodu choroby Przemysław Boldt.
Ale i bez tych zawodników udało się Victorii zrewanżować za sromotną porażkę na inaugurację sezonu 1:5. To świadczy o tym, że zespół Porbesa stać na wiele.
W najbliższym czasie zaś okaże się, czy we Flocie faktycznie grali nieuprawnieni zawodnicy...