https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wziął pożyczkę i kupił psa

Włodzimierz Szczepański
- Czuję tremę, ale mam też wielką chęć zmierzyć się z najlepszymi - mówi Andrzej Andrzejewski, wiceprezes Sfory Nakielskiej, który czeka na nominację do reprezentacji na mistrzostwa świata.

- Czuję tremę, ale mam też wielką chęć zmierzyć się z najlepszymi - mówi Andrzej Andrzejewski, wiceprezes Sfory Nakielskiej, który czeka na nominację do reprezentacji na mistrzostwa świata.

<!** Image 2 align=right alt="Image 141168" sub="- Ta pasja pochłonęła mnie i moją rodzinę - mówi Andrzej Andrzejewski / Fot. Mirosław Sprenger">Niedawno podczas zawodów w Dębogórze startował Pan na hulajnodze ciągniętej przez zaprzęg dwóch psów. W Oberwisenthalu, a potem w Kubalonce będziecie ścigać się na śniegu, na saniach. Czy jest jakaś różnica?

To jest nie do porównania. Na saniach trzeba pracować całym ciałem, balansem. Ogromną rolę odgrywa też dobranie psów. Sanie ciągnie np. osiem zwierzaków. A to jeden nie lubi tego psa, inny woli biec z prawej strony, kolejny nie chce być na końcu zaprzęgu. Po prostu trzeba znać swoje psy. Obserwować je, trenować i dbać o nie.

No to czemu je tak męczyć w tych wyścigach...

O męczeniu nie ma mowy, wręcz przeciwnie. Nasze psy to uwielbiają. Jak przebiegniemy się kilka kilometrów i wrócimy do domu umorusani, to one są dopiero radosne. Trzymanie takich psów, jak husky, czy grenlady w blokach to straszna dla nich mordęgą. Żaden zawodnik nie pozwoli sobie na złe traktowanie psa. Komendy wydawane są głosem, bez użycia batów. Trzeba umieć nad nimi panować. Szczególnie młode są nieokrzesane. Jak zobaczą zwierzynę na trasie, to prawie po zawodach.

<!** reklama>Kiedy kupił Pan pierwszego psa?

To było osiem lat temu. Pojechałem po tą sunie na południe Polski. Pokonałem około 600 km. Była maści czekoladowo-białej, jedno oko miała niebieskie, drugie brązowe. Wziąłem pożyczkę na tego psa. Niestety, 19 grudnia odeszła od nas na zawsze. Sportowego bakcyla połknąłem, gdy pojechałem na pierwsze zawody do Nowego Targu. Chciałem tylko zobaczyć jak to jest. No i przepadłem z kretesem. Ta pasja pochłonęła nie tylko mnie, ale i moją rodzinę.

A skąd się w ogóle wzięła ta pasja?

W dzieciństwie oglądałem wiele filmów o traperach. I gdzieś się to tliło.

Kiedy wybuchło?

Miałem 28 lat, gdy kupiłem psa. Jednak wiek tu nie gra roli. Pies zaprzęgowy jest doskonałym sposobem na wyciągnięcie człowieka z domu. Zamiast siedzieć przed telewizorem, można pójść na spacer. Bardzo długi spacer.

Tylko to nie jest tani sport. Ile kosztują sanie?

To wydatek 1300 euro, dlatego będą szukał sponsorów. Wydajemy bardzo dużo pieniędzy na psy. Musimy zabezpieczyć im odpowiednią karmę, odżywki i oczywiście szczepienia. Uważam, że zwierzę musi mieć rodowód. Hoduje grenlady. W Polsce jest tylko sto sztuk tych psów. Jednak one są niezmordowane. Potrafią znieść bardzo trudne warunki i są zdrowe. Zajmuje się nimi cała nasza rodzina. Czasem się śmieję, że z powodu pasji zeszliśmy na psy. Każdemu tego życzę.

Teczka personalna

Andrzej Andrzejewski, mieszkaniec Bielaw koło Nakła

Ma 36 lat. Pracuje w bydgoskiej PESIE. W 2003 r. wraz z Jackiem Nowakiem założył Stowarzyszenie Miłośników Psów Zaprzęgowych Sfora Nakielska. Pełni funkcję wiceprezesa i dyrektora sportowego SN. W 2006 r. zdobył Puchar Polski w klasie D2 oraz 3 miejsce na mistrzostwach Polski. Od niedawna posiadacz trofeum międzynarodowego wicemistrza Polski w klasie D2.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski