Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Głowa pełna pomysłów

Iwona Matusiak
- Mam głowę pełną pomysłów, ale z pewnością nigdy nie powiem, że przespałem swoje życie - mówi Andrzej Andrzejewski, który opowiada o swoich pasjach.

- Mam głowę pełną pomysłów, ale z pewnością nigdy nie powiem, że przespałem swoje życie - mówi Andrzej Andrzejewski, który opowiada o swoich pasjach.<!** Image 2 align=none alt="Image 219139" sub="Fot. Archiwum">

Kiedy i jak zaczęła się przygoda z Zespołem Pieśni i Tańca „Krajna”?

Najpierw tańczyłem w latach 1980-1989. Jako dziecko należałem do „Młodej Krajny”, później do zespołu dorosłego wstąpiły moje córki, to było niedawno od 2009 roku. Byłem raz na występie i zobaczyłem, że były tylko cztery pary, w tym sześć kobiet. Pomyślałem, że tak nie może być i zapisałem się. W miesiąc ogarnąłem trzy tańce i od razu był wyjazd na Ukrainę. Z czasem pojawiła się myśl o powstaniu stowarzyszenia, aby móc rozwijać zespół i zdobywać pieniądze na jego działalność. Trochę to trwało, ale udało się to w końcu 8 marca, rok temu.

I już pewnie udało się pozyskać jakieś pieniądze.

Przez ten czas napisaliśmy pięć projektów, dwa już są prawie zrealizowane, jeden ze Starostwa Powiatowego, gdzie z otrzymanych pieniędzy kupiliśmy pawilon. Drugi projekt z gminy o wartości 3,5 tysiąca złotych na wykonanie sześciu kompletów strojów ludowych, prawdziwych krajeńskich. Więc teraz część mieszkańców może nas nie poznać, bo nie są to już te znane wszystkim stroje biało-niebieskie. Aby je odtworzyć, specjalnie jeździliśmy do muzeum w Toruniu, gdzie mieliśmy spotkania z panią Kingą Skowrońską, specjalistką w dziedzinie strojów ludowych. Czekamy też na ich opisy. W planach mamy zorganizowanie sesji w nowych strojach. Na razie dysponujemy czterema kompletami, czekamy na jeszcze dwa, do tego dochodzą dodatki typu chusty, kapelusze. Warto dodać, że szyły je krawcowe z Nakła.<!** Image 3 align=none alt="Image 219141" sub="Tańcem interesuje się już także niespełna dwuletni syn Andrzeja Andrzejewskiego - Amadeusz, a ma się od kogo uczyć / Fot.: ARCHIWUM">

Dużo się zmienia w zespole, nie tylko stroje...

„Krajna” powstała 36 lat temu i proszę sobie wyobrazić, że nigdy nie tańczono tańców typowo krajeńskich, ale teraz ma się to zmienić. Dotąd wykonywaliśmy tańce lubelskie, kaszubskie, krakowskie, łowickie oraz z okresu Księstwa Warszawskiego. Nawiązaliśmy też współpracę z zespołem „Pałuki”, z którym umówiliśmy się, że raz w miesiącu będziemy ich odwiedzać i oni do nas też będą przyjeżdżać raz w miesiącu.

Cały czas prowadzicie też nabór do „Krajny”

Tak, poszukujemy nie tylko osób tańczących, ale też grających na instrumentach i śpiewających, zwłaszcza mężczyzn. Dla młodych, którzy chcą do nas dołączyć prowadzimy nawet specjalne próby. Teraz zresztą też dołączyły nowe osoby, młode, ale to ludzie w moim wieku tak naprawdę trzymają całą grupę. Jesteśmy zgranym zespołem, który lubi razem spędzać czas i to nie tylko na treningach i występach.

Tańcząc można się też wiele nauczyć, nie tylko odpowiednich kroków...

„Krajna” to nie tylko taniec, ale też to, jak postępować i jak traktować kobiety. Nauka tańca z pewnością daje dużo pewności siebie, uczy też współpracy i pracy w grupie. Gdy wyjeżdżamy, to spędzamy razem bardzo dużo czasu, uczymy się siebie nawzajem. Dzisiaj młodzi ludzie mają często problemy nie tylko z relacjami damsko-męskimi, u nas z pewnością się otworzą. Trzeba tylko chcieć, mieć pasję i przede wszystkim być człowiekiem otwartym i jakoś też już ukształtowanym. Młodzi czasami rezygnują, bo rówieśnicy się z nich śmieją, ale jak ktoś kocha taniec, to nic nie będzie w stanie go zniechęcić. Dlatego już we wrześniu ruszamy z nasz objazd po szkołach, najpierw zaprezentujemy się w Lubaszczu.

Jedną z Pana pasji jest taniec, ale są też psy...

Hodowlą psów i wyścigami zaprzęgowymi zainteresowałem się 13 lat temu. Zawsze lubiłem oglądać amerykańskie filmy o traperach i jakoś chyba stąd to się wzięło. Dziesięć lat temu natomiast, razem z Jackiem Nowakiem, założyliśmy stowarzyszenie Sfora Nakielska i zaczęliśmy organizować zawody w Paterku, Dębogórze, a teraz w Minikowie. Jeszcze kilka lat temu ludzie myśleli, że my męczymy te psy, ale one są stworzone właśnie po to, aby ciągnąć zaprzęgi. Psy to duże zobowiązanie, trzeba się nimi opiekować codziennie.

Od pewnego czasu prowadzi też Pan „Ranczo u Amadeusza”.

Tak, przyjeżdżają do nas wycieczki ze szkół i nie tylko, odbywają się też pikniki rodzinne. Zapewniamy wiele atrakcji od wspólnych zabaw, takich, jakimi bawili się kiedyś nasi rodzice, a nawet dziadkowie, po kontakt ze zwierzętami, ognisko w tipi oraz wiele innych. Można też przejechać się psim zaprzęgiem. Chcemy stworzyć miniwioskę indiańską, zbieramy już gadżety. Dzięki takiej zabawie zespołowej, gdzie dzieci i rodzice wspólnie spędzają czas również można się wiele nauczyć.

Pomysłów Panu nie brakuje.

Mam całą głowę pomysłów, o niektórych nawet nie mówię, bo wiem, że nie są możliwe do zrealizowania. Jeżeli nie będę korzystał z życia, to kiedyś mogą żałować, że go nie wykorzystałem, a przecież życie jest jedno i krótkie. Warto więc próbować nowych rzeczy i realizować swoje plany i marzenia. Mam też to szczęście, że mam rodzinę, która mnie wspiera i pomaga mi i w ogóle w moich życiu trafiam na wspaniałe osoby, które angażują się w różne rzeczy. Samemu przecież nie dałbym rady z tym wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!