Sytuacja z marca 2019 roku wyglądała tak, że kierowca forda fiesty, jadący w kierunku Bydgoszczy, prawdopodobnie podczas manewru wyprzedzania zjechał na przeciwległy pas ruchu o metr, czym wystraszył kierującego ciężarówką MAN z przyczepą. Jadąca w kierunku Torunia ciężarówka zjechała na przeciwległy pas i zderzyła się z hondą civic oraz jadącym za nią renualtem megane. Kierująca hondą zginęła na miejscu. To własnie ten samochód prowadziła Magdalena Kwiatkowska.
Jak wykazali biegli, prezes BTBS zmarła na miejscu wskutek urazu mózgowo-czaszkowego, miała też liczne złamania kości.
Dziś przed bydgoskim Sądem Rejonowym stanął 21-letni Adrian M., kierowca fiesty, oskarżony o złamanie przepisów ruchu drogowego i nieumyślne doprowadzenie do śmierci Kwiatkowskiej. Przez cały czas - podczas wcześniejszych przesłuchań w prokuraturze - nie przyznawał się do winy. Dziś na sali sądowej rozpłakał się. Stwierdził, że przyznaje się do zarzutów i przeprosił Tomasza Kwiatkowskiego, oskarżyciela posiłkowego i jednocześnie męża ofiary. Obaj rozmawiali także po wyjściu z sali sądowej.
Adrian M. zaproponował karę dla siebie. Prokuratura ani pełnomocnik męża zmarłej prezes się nie sprzeciwiali. Sędzia Jędrzej Dessoulavy-Śliwiński zdecydował więc, że proces się nie odbędzie i od razu wymierzył oskarżonemu karę, także biorąc pod uwagę jego młody wiek.
Adrian M. dostał rok więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Musi w tym okresie informować sąd o swoim zachowaniu i czy nie miał konfliktów z prawem. Dostał tez pięcioletni zakaz prowadzenia jakichkolwiek pojazdów silnikowych, przy czym na poczet kary zaliczono mu zatrzymanie prawa jazdy po wypadku - w marcu 2019 roku. Musi tez zapłacić 10 tys. zł częściowego zadośćuczynienia Tomaszowi Kwiatkowskiemu.
- Przebaczam mu, przeprosił, to młody chłopak - stwierdził po wyroku mąż Kwiatkowskiej.
Wyrok nie jest prawomocny.
