- Tutaj jest fajnie, ludzie są mili. Ale na Białorusi też mi się podoba - mówi 13-letni Antoni Kancewicz z Grodna. Do Polski przyjechał wraz z 28 innymi rówieśnikami.
<!** Image 2 align=right alt="Image 61080" sub="Wtorkowe spotkanie przy ognisku było okazją do wspólnej zabawy i wręczenia pamiątkowych dyplomów rodzinom z gminy Lniano, które chętnie ugościły w swych domach młodych Polaków z Białorusi / Fot. Marek Wojciekiewicz">To już trzeci rok z kolei, kiedy do Lniana przyjeżdżają młodzi Polacy z Białorusi. Wizytę zorganizowało Towarzystwo Rozwoju Gminy Lniano, przy finansowym wsparciu bydgoskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska.
- Nie mieliśmy żadnych problemów, żeby znaleźć kwatery dla gości. Podobnie, jak w poprzednich latach, nie zawiodły rodziny z naszej gminy, które przyjęły ich pod swój dach - podkreślają Hanna Urban i Zbigniew Lasek z TRGL.
Po kilkudniowym pobycie w Lnianie, dzieci pojechały na wycieczkę w Beskidy. W miniony wtorek w Siemkowie koło Lniana urządzono uroczyste pożegnanie. Po mszy w miejscowym kościele były ognisko, kiełbaski i ciasto.
- Wciąż istnieje duża różnica w poziomie życia w Polsce i na Białorusi. Ludzie nadal zmagają się tam z brakami w zaopatrzeniu, nie ma też swobód politycznych - zaznacza Hanna Urban.
<!** reklama left>Rządzący Białorusią populistyczny prezydent Aleksander Łukaszenka, zakonserwował kraj w postsowieckim sosie. Nadal dominują tam kołchozy i państwowe kombinaty przemysłowe. Władza niechętnie patrzy na prywatną przedsiębiorczość, podobnie jak na ruchy demokratyczne, krytykujące prezydenta, które są twardo tłumione. Represje dotknęły też Związek Polaków (mniejszość polską na Białorusi szacuje się na ok. 400 tys. osób). Nie chciał podporządkować się władzom, więc został zdelegalizowany, a w jego miejsce powstał związek popierający prezydenta.
Polityki Aleksandra Łukaszenki nieraz doświadczył na własnej skórze Zygmunt Półtorak, prezes bydgoskiego koła Wspólnoty Polskiej.
- Nawet, żeby przekazać komputery czy książki dla polskich szkół, trzeba stosować rozmaite wybiegi. Pomagają nam Polacy z Białorusi, którzy deklarują, że to sprzęt na ich prywatny użytek - mówi Zygmunt Półtorak.
Działacze TRGL podkreślają, że nie interesuje ich polityka. Chcą, aby młodzi Polacy mieszkający na Białorusi poznali kraj przodków oraz kultywowali polski język i tradycje.
Dla 13-letniego Pawła Sadowskiego z Wołkowyska ostatni pobyt jest już czwartym z kolei. W Polsce mu się podoba, ale już tęskni za Białorusią. - Po dwóch tygodniach chciałbym znowu zobaczyć rodziców - przyznaje.
Rodzice Pawła są Polakami. W domu też zwykle mówi się po polsku (większość Białorusinów posługuje się rosyjskim). Podobnie jest u Antoniego Kancewicza, który jest w naszym kraju po raz drugi.
Chłopcy niechętnie odpowiadają na pytanie, jakie różnice dostrzegają między Polską a Białorusią.
- I tu, i tu jest fajnie. Ale u was jest chyba lepiej. Czyściej, bardziej kolorowo - odpowiadają ostrożnie.