[break]
Z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym nasze miasto wozi się już od kilku lat, a starania o delegaturę zaczął jeszcze poprzedni prezydent Konstanty Dombrowicz. Za Rafała Bruskiego udało się wreszcie sprowadzić CBA do Bydgoszczy, tyle że nie w formie delegatury, ale niższego rangą wydziału zamiejscowego delegatury w Gdańsku. Delegaturę zapowiadali wspólnie minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska, szef CBA Paweł Wojtunik, minister Paweł Olszewski oraz Rafał Bruski.
Z wielkiej chmury... coś
Według rzecznika prasowego CBA Jacka Dobrzyńskiego, okrojenie jednostki w stosunku do planów wynikało z tego, że nie jest gotowa nowa struktura CBA, która przewidywałaby powstanie dodatkowej delegatury. Taką strukturę ustala się w drodze rozporządzenia prezesa Rady Ministrów. - Aby przyspieszyć uruchomienie delegatury, przed zmianą legislacyjną zostanie uruchomiony wydział zamiejscowy - stwierdził rzecznik.
Jednak bliższym prawdy powodem zmiany planów jest brak pieniędzy na rozkręcenie delegatury. Początkowo zakładano, że w Bydgoszczy CBA będzie miało nawet 30 etatów. Ostatecznie zmniejszono ich liczbę do maksimum 15.
Drugą, jeszcze dotkliwszą, porażką Bydgoszczy jest nieutworzenie Zarządu Dorzecza Wisły. Instytucja miała się mieścić w przekazanym przez miasto budynku dawnego Gimnazjum nr 13 przy ul. Baczyńskiego na Kapuściskach. Rozpisano już przetarg na modernizację tego obiektu. Tymczasem projekt nowej ustawy Prawo wodne utknął. Ustawa miała wejść w życie 1 stycznia, wprowadzając nowe instytucje - zarządy dorzeczy Wisły i Odry.
W nowelizacji zapisano, że ich siedziby są odpowiednio: w Bydgoszczy i Wrocławiu. Projekt przeszedł wprawdzie całą procedurę legislacyjną, jednak Ministerstwo Środowiska w porozumieniu z Kancelarią Rady Ministrów uznały, że lepiej będzie, jeśli sprawa poczeka do wyborów. Szanse, że ustawa wejdzie w życie 1 stycznia, są czysto teoretyczne. Nowo wybrani posłowie będą chcieli dokładnie przeanalizować projekt. Bydgoszcz może przegrać w rywalizacji z Warszawą, Krakowem czy Gdańskiem, które też mają ochotę na to, by siedziba Zarządu Dorzecza Wisły była u nich.
Zawracanie kijem Wisły
Długą historię ma batalia o utworzenie w Bydgoszczy Sądu Apelacyjnego. Z interpelacjami w sprawie powołania bydgoskiej apelacji występowali liczni bydgoscy politycy różnych szczebli.
W lutym tego roku Ministerstwo Sprawiedliwości skierowało do prezydenta Bruskiego pismo, które rozwiewa złudzenia. „Przedstawiony argument znacznych odległości z miejscowości położonych w województwie kujawsko-pomorskim do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku nie powinien stanowić przesłanki decydującej o potrzebie przeprowadzenia postulowanej zmiany organizacyjnej. (...) sądy apelacyjne rozstrzygają wyłącznie sprawy odwoławcze, które stanowią tylko niewielki, wynoszący ok. jednego procenta, odsetek wszystkich spraw rozpoznawanych przez sądy powszechne” - czytamy w odpowiedzi MS.
- Władze Bydgoszczy nie wykorzystały doskonałej koniunktury, jaka się wytworzyła. Prezydent z PO, większość w parlamencie - uważa radny PiS Jarosław Wenderlich.
Marta Stachowiak, rzecznik prasowy prezydenta Bydgoszczy, odpowiada, że miasto pomogło CBA w poszukiwaniach siedziby - ostatecznie kierownictwo CBA zdecydowało się na dzierżawę budynku należącego do KPEC-u. Władze miasta są gotowe ułatwić CBA nabycie tej nieruchomości na własność - najprawdopodobniej w drodze zamiany na inną nieruchomość.
- Samorząd nie ma natomiast wpływu na to, iż parlamentarzyści nie zdążyli uchwalić prawa wodnego, które leżało u podstaw utworzenia Zarządu Dorzecza Wisły. Miasto jest gotowe na przyjęcie Zarządu Dorzecza Wisły - m.in. ogłosiliśmy już przetarg na prace remontowe w budynku przy ul. Baczyńskiego, który został przeznaczony na siedzibę zarządu. Wierzymy, że do końca roku reforma prawa wodnego zostanie dokończona, bo jest to zobowiązanie Polski wobec UE - dodaje Marta Stachowiak.
Moim zdaniem: Zabrakło lobbingu
Bydgoskie starania o siedziby instytucji pokazują dwie rzeczy: głód prestiżu i brak skutecznego lobbingu lokalnych elit.
Wydawać by się mogło, że układ polityczny sprzyja bydgoskim sprawom. Prezydent z PO, od paru lat w rządzie ważne osobistości z Bydgoszczy. I co? Z szumnych zapowiedzi ostał się ogryzek delegatury CBA na Czyżkówku, gdzie zatrudnienie w porywach znajdzie kilkanaście osób. Na plus należy jednak zapisać, że głos Bydgoszczy zabrzmiał w Warszawie donośnie. A że nie przyniósł oczekiwanych rezultatów? Lobbować trzeba nie tylko przy okazji kampanii wyborczej... (jj)
