Dźwięk ciętego metalu, odginania zakleszczonej blachy, zapach benzyny i czas, który ucieka, a jest na wagę złota. Z takimi trudnościami musieli zmierzyć się uczestnicy Warsztatów Ratownictwa Technicznego, które odbyły się we wtorek na bydgoskim Kartodromie, przy ulicy Fordońskiej 116.
Samochód na dachu, samochód w rowie
- Na potrzeby pozoracji zapewniono kilkadziesiąt wraków pojazdów, a warianty, które były ćwiczone, to między innymi uwalnianie poszkodowanego z pojazdu znajdującego się na dachu pod naczepą, poszkodowanego z pojazdu znajdującego się na boku, czy z pojazdu znajdującego się w rowie - mówi st. kpt. Karol Smarz, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 2, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Bydgoszczy.
W ćwiczeniach brało udział pięćdziesięciu strażaków z Bydgoszczy i z powiatu bydgoskiego. Szkolili się pod okiem dziesięciu najlepszych w Polsce instruktorów, specjalistów w dziedzinie ratownictwa technicznego po wypadkach komunikacyjnych. Wydarzenie było organizowane przez bydgoską Komendę Miejską PSP.
Pozoranci i manekiny, ale w prawdziwych powypadkowych autach
- Ważne jest to, że szkolenie przebiegało w warunkach, można powiedzieć, naturalnych - podkreśla Karol Smarz. - To faktycznie były pojazdy przewrócone, o pozgniatanych karoseriach. Wszystko po to, by nadać możliwie jak najwięcej autentyczności warunkom ćwiczeń.
Wraki do strażackiego treningu dostarczyła firma Kapral Car. W niektórych ćwiczonych scenariuszach strażacy mieli zadanie wydostać z danego samochodu manekina. W innych sytuacjach w rolę poszkodowanych wcielali się niektórzy ze strażaków.
