Jan Sulikowski ma 80 lat. Od 1974 roku jest, najdłużej w gminie, sołtysem Bielaw koło Nakła, a zanim w nich zamieszkał w młodości długo szukał swojego miejsca na ziemi.
<!** Image 2 align=right alt="Image 135456" sub="Jan Sulikowski już dziewiąta kadencję, czyli w sumie 35 lat! - sprawuje funkcję sołtysa podnakielskich Bielaw / Fot. Paweł Antonkiewicz">Nie pochodzi Pan z Krajny?
Dzieciństwo spędziłem w Koszyszczkach na Wołyniu, gdzie mój ojciec jako uczestnik wojny 1920 roku dostał przydział ziemi. Dobrze się nam tam żyło do września 1939 r., do wkroczenia Rosjan. Zaczęły się wywózki inteligencji, wprowadzanie ich porządków. Kiedy więc w czerwcu 1941 r. weszli Niemcy, wszyscy witali ich jak wyzwolicieli. Wojny się u nas nie czuło, aż do lutego 1943 r., gdy Polaków zaatakowali ukraińscy nacjonaliści. Latem, po kolejnej napaści, uciekliśmy z naszej wsi i w Przebrażu doczekaliśmy końca wojny. Potem wsadzili nas w wagony towarowe i jako repatriantów zawieźli do Polski. Trafiliśmy do Tarnowskich Gór, chcieli nas osiedlić na Ziemiach Zachodnich, ale trafiliśmy do Ostródy. Stamtąd, po niesłusznym aresztowaniu na 3 tygodnie ojca, podejrzewanego o podpalenie poniemieckiej stodoły ze zbożem - co zrobili Niemcy - wyjechaliśmy do rodziny na wieś pod Wągrowiec.
<!** reklama>Czyli już blisko Bielaw...
Wtedy nawet nie myślałem, że tu zamieszkam. Zrobiłem maturę i poszedłem do Oficerskiej Szkoły Piechoty w Jeleniej Górze. Skończyłem ją jako prymus podporucznik, skierowano mnie na studia w Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie. Też mi tam dobrze szło, awansowałem na stopień porucznika.
Kariery w wojsku Pan jednak nie zrobił?
Wszystko przez politykę. Przyjechałem do domu, a tu akurat na zebraniu namawiali do wstępowania do spółdzielni produkcyjnej. Widzą mundurowego, to proszą o głos. A ja, zamiast mówić, jak władza chce, zaczynam, że lepiej ziemię zostawić gospodarzom. Chłopi, jak to usłyszeli, wyszli z zebrania, a mnie wezwał potem komendant szkoły. Jako prymusa nie mogli mnie z WAT-u wyrzucić, a ja do jednostki w Wałczu wstydziłem się wracać. Napisałem więc raport i poszedłem do cywila. Źle mi się jednak pod Wągrowcem żyło, więc w 1957 roku kupiłem w Bielawach 13 hektarów ziemi. Wyżyć jednak z tego nie można było i po kilku latach zatrudniłem się w straży pożarnej. W Bielawach już jednak zostałem do dzisiaj.
Teczka personalna
Jan Sulikowski, sołtys Bielaw
Najstarszy stażem członek Klubu Żołnierzy Rezerwy Ligi Obrony Kraju w Nakle, do którego wstąpił w 1959 roku. W 2000 roku awansowany do stopnia kapitana, wyróżniony wieloma odznaczeniami i medalami, między innymi, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Złotym Krzyżem Zasługi, Odznaką Honorową za Zasługi dla LOK, najwyższym odznaczeniem tej organizacji.