Dwa lata temu Julia nie różniła się od swoich rówieśniczek, była wesołą, beztroską dziewczynką. Dziś nie może się poruszać, ale nadal dzielnie walczy ze straszną chorobą: nowotworem mózgu.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175769" sub="Julka nawet w czasie choroby była pogodną i uśmiechniętą dziewczynką. W walce o powrót do zdrowia cały czas wspiera ją ukochana mama Agnieszka Gmaj Fot. Nadesłane">Od dwóch lat życie 13-letniej dziś Julki Gmaj toczy się pomiędzy domem a pobytami w szpitalu. U dziewczynki w wieku 11 lat wykryto nowotwór mózgu.
- Julia zaczęła nagle wymiotować i źle się czuła. Pojechaliśmy więc z nią do szpitala w Inowrocławiu, gdzie straciła przytomność i była czterokrotnie reanimowana - wspominają początki choroby rodzice dziewczynki, Agnieszka i Piotr Gmaj.
Wcześniej Julka nie sprawiała żadnych kłopotów, była wspaniałą uczennicą i pełną humoru dziewczynką. Diagnoza, jaką postawili inowrocławscy lekarze zabrzmiała dla jej bliskich jak wyrok: guz móżdżku. Po rozpoznaniu Julia została od razu przewieziona do szpitala w Bydgoszczy, gdzie ją zoperowano. Nowotwór został jednak usunięty tylko częściowo, a po operacji nastąpiło porażenie lewej strony ciała. - Córka miała problemy z samodzielnym poruszaniem się i potrzebowała całodobowej opieki. Po długiej rekonwalescencji wróciła jednak do domu, gdzie była kontynuowana rehabilitacja - opowiada mama dziewczynki.
<!** reklama>Po roku podstępna choroba znów przypomniała o sobie. Dziewczynka ponownie trafiła do szpitala i od trzech miesięcy tam przebywa.
- Niestety, nie ma szans na to, by przeprowadzić operację, ponieważ guz jest nieoperacyjny, naciekający i powrastał w pień mózgu. Po konsultacjach ze specjalistami z Warszawy, Lublina, Gliwic, Pragi, Czech, konsylium lekarskie postanowiło o podjęciu radioterapii. Niedawno zakończyła się seria naświetlań, jednak na skutek wycieńczenia córka zapadła na zapalenie płuc. Nastąpił też niedowład prawej strony - mówią zrozpaczeni rodzice.
- Wszyscy czekamy na cud. Naszą jedyną nadzieję pokładamy teraz w tym, że te naświetlania pomogą - dodaje Katarzyna Deć, ciocia dziewczynki.
<!** Image 3 align=none alt="Image 175769" sub="Fot. Nadesłane">Z chorobą wnuczki nie może też pogodzić się babcia Julii, mieszkająca w Gniewkowie Bożena Deć, której mąż zmarł także na glejaka mózgu.
Rodzina wszystkie fundusze przeznacza na leczenie. Trwająca od dwóch lat choroba Julii pochłonęła już wszystkie oszczędności. Są potrzebne pieniądze na zakup leków, których brakuje w szpitalu, przyrządy umożliwiające poruszanie i rehabilitację dziewczynki. Rodzice będą wdzięczni za jakąkolwiek pomoc.
Warto wiedzieć
- Osoby, które chciałyby pomóc Julce i jej rodzinie mogą przekazywać pieniądze na adres Fundacji Feniks Anny Borowiak. Numer konta: 45 8149 0000 2001 0002 6677 0001, z dopiskiem Julia.