- Dziś mieliśmy rezonans. Niestety wyniki bardzo złe. Choroba galopuje jak szalona, tutaj nie mają dla nas ratunku, a przeciwnik podstępny nabrał nas, bo widać było poprawę – poinformowała w Onecie mama Hani. – Puściła główka, nóżki zaczęły się ruszać, a tutaj wiadomość, że jest źle. Bardzo źle. Rak oporny na chemię, a moja Hania taka dzielna. Musimy jak najszybciej wylecieć do USA – dodała.
Dziewczynka ma dopiero 18 miesięcy. Pochodzi z Kielc, ale od kilku tygodni mieszka razem z rodzicami w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. W Polsce nie można jej już pomóc, dlatego nadzieja jest leczenie w Stanach Zjednoczonych.
- Otrzymaliśmy właśnie kosztorys z Nationwide Children's Hospital w Ohio, gdzie dr Jonathan Finlay dał nam nadzieję na uratowanie Haneczki. Kwota za życie naszej córeczki jest niewyobrażalna. Nie wiem, co powiedzieć. Błagam o dalszą pomoc. Potrzebujemy 4,1 mln zł "na start", żeby zarezerwować miejsce w szpitalu i rozpocząć leczenie. A to przecież nie wszystko – poinformowała ostatnio pani Ola, mama Hani.
Stan Hani jest tak zły, że nie może lecieć zwykłym, rejsowym samolotem, potrzebuje transportu medycznego, który kosztuje blisko pół miliona złotych w jedną stronę.
Zbiórka prowadzona jest na siepomaga.pl
Źródło: Onet.pl
