Zamierzacie jutro o 16.00 wyruszyć sprzed Teatru Polskiego i pomaszerować przez centrum miasta. Co tak naprawdę chcecie zademonstrować?
Chcemy pokazać władzom, że suwerenem w kraju jest naród. Do niego należy decyzja w tak istotnej sprawie, jak przyjmowanie czy nieprzyjmowanie uchodźców. Chcemy wywrzeć presję na rządzie Ewie Kopacz i pokazać, że mamy odmienne zdanie w tej kwestii. Jak mówią sondaże, większość Polaków jest przeciw.
O jakich Pan mówi sondażach?
Na przykład o sondażu IBRIS z początku września.
To tylko jeden sondaż, dający zresztą obraz niezdecydowania Polaków. Jednoznaczne „nie” wyraziło w nim 26 procent. Co prawda aż 61 procent Polaków nie przyjmie imigrantów, ale we własnym domu, a nie w kraju. To różnica.
Są też dane sondażu Ariadna. Dwie trzecie ankietowanych, dokładnie 67 procent twierdzi, iż Polska nie powinna przyjmować uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Po manifestacjach odbywających się w niemal każdym mieście w Polsce też widać, że Polacy są przeciw. Przy czym na te manifestacje nie przychodzą tylko ugrupowania skrajne, ale również zwykli Polacy. My w Bydgoszczy też spodziewamy się tłumu zwykłych Polaków, a nie tylko organizacji narodowych, prawicowych, czy skrajnie radykalnych.
Rząd mówi o uchodźcach, a Państwo upieracie się przy słowie „imigranci”.
To nie są uchodźcy. W pierwszej kolejności mają trafić do nas ci ludzie, którzy już są w Europie, w Grecji, we Włoszech (Turcji- przyp. red.), a wśród nich nie ma uchodźców. Wszyscy oni są imigrantami ekonomicznymi. Prawdziwi uchodźcy potrzebujący pomocy znajdują się w tej chwili w obozach w Libanie i Jordanii. Przez to, że Polska zobowiązała się do przyjęcia imigrantów, siedem tysięcy uchodźców znajdujących się w jednym z obozów w Libanie nie otrzyma już od nas pomocy finansowej. Czy to jest w porządku?
Polacy też byli i są imigrantami ekonomicznymi w wielu krajach Europy i nie tylko.
Pamiętajmy, że my wywodzimy się z tej samej sfery kulturowej i religijnej. Prawda jest taka, że nigdy nie mieliśmy i nie mamy destrukcyjnego wpływu na państwa, do których emigrujemy. Nie żyjemy na garnuszku tych społeczeństw, tylko utrzymujemy się z własnej ciężkiej pracy i asymilujemy się z nimi.
Ile osób spodziewacie się Państwo w sobotę?
Kilka tysięcy osób. Przewidujemy, że pojawi się naprawdę duża liczba demonstrantów. Mamy spory odzew.
Protestujecie przeciwko imigrantom. Czyli przyjmowanie uchodźców Państwo akceptujecie?
Nie. Uważamy, że nie powinni oni trafiać do Polski. To nie nasz kraj odpowiada za destabilizację Bliskiego Wschodu. To nie my dozbrajaliśmy ugrupowania radykalne i terrorystyczne w Libii i Syrii. Robią to Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Arabia Saudyjska i Izrael. Dlaczego te dwa ostatnie kraje nie przyjęły ani jednego uchodźcy?