https://expressbydgoski.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Wojna o wojnę

Mariusz Załuski
Zagrzmiało całkiem niedawno. I to w takim miejscu, że nikt się nie spodziewał. W brytyjskim programie motoryzacyjnym znani nabijacze zmajstrowali niby reklamę niemieckiego auta, w której nawiązywali do agresji Niemiec na Polskę w 1939 roku.

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/zaluski_mariusz.jpg" >Zagrzmiało całkiem niedawno. I to w takim miejscu, że nikt się nie spodziewał. W brytyjskim programie motoryzacyjnym znani nabijacze zmajstrowali niby reklamę niemieckiego auta, w której nawiązywali do agresji Niemiec na Polskę w 1939 roku. No i wybuchła wszechpolska debata, również w naszej redakcji, czy godzi się tak szyderczo nabijać się ze spraw tragicznych. I to po angielsku. Pewnie przy okazji 70. rocznicy wybuchu wojny takich pytań będzie więcej.

Bo generalnie są to przecież pytania o obecność II wojny - bez dwóch zdań najbardziej traumatycznego przeżycia w historii świata - we współczesnej kulturze pop. I tego, jak ta obecność zmienia się wraz z kolejnymi dekadami, odchodzeniem bezpośrednich świadków, zmianami wrażliwości z jednej i zmianami możliwości technicznych z drugiej strony. I cóż się okazuje? Że II wojna światowa żyje sobie we współczesnej kulturze pop znakomicie. No ale w końcu wojna to sytuacja ekstremalna, która wymusza ekstremalne reakcje ludzi. A to dla kultury, nie tylko pop, gratka.

<!** reklama>I bardzo dobrze. Nie oburzałbym się więc nawet na takie wariacje na wojenny temat, jak ostatni film Quentina Tarantino „Bękarty wojny” o grupie żydowskich komandosów mordujących Niemców do upadłego. I szczerze ucieszyły mnie reakcje kombatantów na album Lao Che o powstaniu warszawskim - estetycznie przecież odległy od nich o sto lat świetlnych, za to siłą przekazu sprawiający, że refleksja o wojnie trafiła do pokoleń programowo nastawionych na przyszłość. I, niestety, na brak refleksji o przeszłości.

Ostatnie lata to zresztą okres ciekawych poszukiwań wojennych. Poszukiwań, które poza rozrywką, fundują nam też portret stanu świadomości różnych nacji. Ot, choćby pilnie obserwowane przez świat cały dociekania Niemców, którzy po latach milczenia próbują jakoś dobrać się do różnych tajemnic - od upadku Hitlera po zatonięcie Gustloffa. A obserwowane, bo trzeba oczywiście baczyć, czy u naszych drogich przyjaciół to leczenie narodowych sumień nie idzie za daleko... Albo przemyślenia Amerykanów, którzy dzięki Eastwoodowi zagłębili się wreszcie w dusze „żółtków”, broniących wysp na Pacyfiku... Albo refleksje szwedzkiej grupy heavymetalowej, która zaśpiewała o Wiźnie i naszych żołnierzy postawiła na równi ze Spartanami spod Termopil - czyli pop ikoną męstwa i poświęcenia.

Cóż, w 70 lat po wojnie nadszedł czas na nowe mity - oderwane od politycznych aktualności i bezpośrednich odniesień. I wcale nie chodzi o to, żeby już nigdy nie było paradokumentalnie i wzniosłe. Niech będzie,. Ale niech będzie też popheroicznie. Właśnie choćby o tych 700 żołnierzach kapitana Raginisa, walczących z 40 tysiącami Niemców. I dowódcy, który wolał rozerwać się granatem niż dostać do niewoli. Albo o motywacjach, kierujących pułkownikiem Mastalerzem pod Krojantami, czy naszej cichociemnej Zo. Bo w końcu zasłużyli na to, żeby zamienić się w legendę.

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski