Wydatki województwa zaplanowano na około 788 milionów złotych, tyle samo zapisano po stronie dochodów. W ocenie budżetu radni różnili się znacznie, najwięcej uwag mieli samorządowcy z Bydgoszczy. O ile radni PO i PSL głosami przewodniczących klubów poparli budżet, o tyle radny Michał Krzemkowski, w imieniu PiS, zgłosił zastrzeżenia.
- To pierwszy budżet zrównoważony, ale to wynika z tego, że tak trzeba zrobić, bo wzrastają kwoty, które samorząd musi spłacać za zaciągnięte kredyty. To nie jest budżet prorozwojowy, brak w nim wizji, która miałaby rozpędzić województwo. Jest o 200 mln zł niższy w dochodach od tegorocznego, a dochody z PiT i CIT są zawyżone, nie osiągniemy takich wyników.
Budżet na kulturę jest rozczarowujący, oparty na minimalnych stawkach, to stagnacja. Brak pieniędzy choćby na remont piwnic i strychów w filharmonii. Mało przeznacza się na renowację zabytków - wyliczał radny.
To nie jest budżet stagnacji, mamy w rezerwie 22 miliony złotych na wkład własny do unijnych projektów. - Piotr Całbecki, marszałek
- Województwo rozwija się wyłącznie dzięki środkom zewnętrznym, unijnym. Zapisano 15-proc. wzrost w CIT, a wpływy z tego podatku z pewnością spadną. Źle wydajemy pieniądze, m.in. dlatego, że tworzymy nowe byty kapitałochłonne, chociażby teatr muzyczny, a brakuje nawet 160 tysięcy zł na amfiteatr przy Operze Nova i na remont filharmonii - mówił radny Roman Jasiakiewicz.
- Obcięto o połowę wsparcie na festiwal muzyczny im. Paderewskiego, tak samo na festiwal operowy - martwiła się radna Dorota Jakuta.
- To budżet kroczący, który realizuje wcześniej przygotowane projekty. W budżecie znajduje się rezerwa 22 mln zł, przeznaczona na wkład własny do projektów. To nie jest budżet stagnacji - bronił projektu marszałek Piotr Całbecki. - Filharmonii nie wystarczy remont piwnic i strychów, ale projekt całościowy i taki przygotujemy w przyszłym roku.
