Dyżurny włocławskich mundurowych otrzymał informację od mieszkanki jednej z podwłocławskich miejscowości, że jest zaniepokojona kilkudniową nieobecnością swojego sąsiada.
Dzielnicowi z podległego terenu- Kierownik Rewiru asp.sztab.Tomasz Kawski oraz mł.asp.Damian Witczak ustalili, że kobieta nie widziała 59-letniego sąsiada od dwóch dni. W mieszkaniu nie było nikogo. Żona mężczyzny przebywa w szpitalu.
Policjanci natychmiast rozpoczęli poszukiwania, dotarli do wszystkich znanych miejsc, w których mógł przebywać poszukiwany mężczyzna. Rozpoczęli rozpytywania znajomych, sąsiadów. W wyniku tego dowiedzieli się, że dwa dni wcześniej mężczyzna był widziany, ale jego stan był już wtedy bardzo niepokojący. Wyglądał na osłabionego, słaniał się na nogach, sprawiał wrażenie wyczerpanego.
- Zachodziło podejrzenie, że jeśli zaginiony przebywa na powietrzu może dojść do wychłodzenia organizmu. Dzielnicowi, którzy zajęli się tą sprawą, nie odpuszczali. Przeczesywali polne ścieżki, którymi zazwyczaj poruszał się poszukiwany. Przeszukali też teren wokół pobliskiego jeziora. I tam go znaleźli. W trzcinach, przy tafli jeziora - nadkom. Małgorzata Marczak, oficer prasowy KMP Włocławek.
Mężczyzna był skrajnie wyczerpany, trząsł się z zimna, nie było można nawiązać z nim logicznego kontaktu. Nie mógł poruszać się o własnych siłach.