https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wigilia, czyli rybny sąd ostateczny

Sławomir Bobbe
Jedyna nadzieja dla karpia, że uda mu się przeżyć święta, to wysokie, zniechęcające do zakupu ceny – na litość Polaków nie ma bowiem co liczyć.

Jedyna nadzieja dla karpia, że uda mu się przeżyć święta, to wysokie, zniechęcające do zakupu ceny – na litość Polaków nie ma bowiem co liczyć.

<!** Image 2 align=right alt="Image 71249" sub="W pogoni za świątecznymi zakupami zapominamy często, że nawet poczciwy karp to stworzenie, które odczuwa ból /Fot. Tadeusz Pawłowski">- Rozumiem, że wigilijny stół bez karpia to pogwałcenie świątecznej tradycji, ale nie wiem, dlaczego zwierzęta muszą się tyle wycierpieć. Byłem niedawno na zakupach w markecie, w co drugim koszu miotał się zamknięty w worku foliowym karp. Często męczące się zwierzęta oglądały dzieci. Najgorsze było to, że wszyscy myśleli chyba, że tak właśnie musi być - irytuje się nasz Czytelnik.

Obchodzony od kilku lat w Polsce 20 grudnia „Dzień Ryby” ma uświadomić Polakom, że zwierzę, także ryba, rzeczą nie jest i należy się jej lepsze traktowanie.

- Karp na stole to żadna wielowiekowa tradycja, to zwyczaj ugruntowany u nas za czasów głębokiej komuny lat 50. - mówi Dariusz Gzyra, szef Stowarzyszenia „Empatia”, które organizuje „Dzień Ryby”. Ryba u nas ma „specjalny” status, jako że nie jest zwierzęciem gospodarskim, często nie jest nawet uważana za mięso, wypadła więc poza ramy paragrafów. Owszem, ogólny zapis mówi o tym, że „zwierzę nie jest rzeczą”, ale to słaba podstawa dla administracyjnych działań.

<!** reklama>Dlatego stowarzyszenie skupia się raczej na akcjach uświadamiających i bezpośrednich kontaktach na przykład z sieciami sklepów. Z marnym skutkiem. - Co roku piszemy listy do supermarketów i hurtowni o wycofanie z oferty żywego karpia. Nigdy nam nie odpowiedziano - żałuje Dariusz Gzyra.

Powiatowy lekarz weterynarii również niewiele może zrobić.

- Punktów handlowych kontrolować nie możemy, chyba że są to producenci, którzy ubiegają się również o handel detaliczny, na przykład na terenie swoich stawów – mówi Marian Szymański. - Ryby powinny być jednak przetrzymywane w basenach z dotlenianą wodą. Nie ma jednak przepisów, które zakazują na przykład wsadzenia karpia do foliowego worka. W końcu nikt z wanną do sklepu nie przyjdzie - mówi lekarz weterynarii. - W niektórych punktach handlowych na zapleczu zabija się karpia, inni wolą zabierać go do domu i wypuścić do wody. Zabronione jest jedynie sprzedawanie ryb gdzieś na targowiskach, w miejscach do tego nieprzystosowanych. Za pierwszym razem upominamy takich handlarzy, za kolejnym kierujemy wniosek do organów ściągania, bo jest to już wykroczenie - zaznacza Marian Szymański. Dotychczas jednak żadnej sprawy do sądu nie skierowano.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski