Nie można generalizować, bo nie do wszystkich te uwagi są kierowane, ale wszyscy widzą, że duża część e-hulajnóg porzucana jest w takich miejscach, w których bardzo łatwo o nieszczęście – w poprzek chodników, a nawet ścieżek rowerowych.
Zagrożenie jest duże
O ile w pierwszym przypadku tylko utrudniają przejście (pomijając niewidomych, dla których stanowią poważne zagrożenie), to w drugim mogą przyczynić się do groźnego wypadku, obrażeń, a nawet śmierci rowerzysty.
Na początku lata opisywaliśmy wypadek bydgoskiej rowerzystki jadącej ścieżką wzdłuż ul. Focha, która próbowała ominąć leżącą hulajnogę i w tym momencie zderzyła się czołowo z e-hulajnogistą, który wyjechał zza zakrętu. Na chwilę straciła przytomność. Ogromny siniak na połowie twarzy zszedł dopiero o miesiącu.
To też może Cię zainteresować
Wystarczy zdrowy rozsądek, odrobina pomyślunku, aby dojść do wniosku, że tak pozostawiony sprzęt może przyczynić się do czyjegoś nieszczęścia. A jednak młodzi ludzie (bo głównie oni go użytkują) jak robili, tak robią - nie widać poprawy.
To smutne, tym bardziej, że e-hulajnogi są elementem nowego, pozytywnego spojrzenia na problemy ruchu drogowego i ekologii w zatłoczonych miastach.
A przecież obowiązujące od 20 maja 2021 roku przepisy są proste i dokładnie instruują jak parkować e-hulajnogi: na chodniku w miejscu do tego przeznaczonym, a jeśli takiego nie ma – jak najbliżej zewnętrznej krawędzi chodnika i wzdłuż tej krawędzi (a nie w poprzek chodnika). Szerokość chodnika pozostawiona dla pieszych nie może być mniejsza niż 1,5 metra.
Najwyżej „dwudziestką”
W świetle obowiązujących od ubiegłego roku przepisów użytkownicy hulajnóg elektrycznych są traktowani generalnie tak jak rowerzyści. E-hulajnogą nie może jechać dziecko do 10. roku życia, a po osiągnięciu tego wieku i do skończenia 18 lat użytkownik tego sprzętu musi posiadać kartę rowerową (lub wyższe uprawnienia). Wyjątkiem jest strefa zamieszkania (i inne niepubliczne drogi), gdzie dziecko w wieku do 10 lat może jeździć pod opieką dorosłego.
Różnice między rowerzystą a e-hulajnogistą ujawniają się w kwestiach dotyczących dozwolonych prędkości i jazdy po chodnikach. Tych pierwszych, korzystających z dedykowanych im ścieżek, nie obowiązują limity prędkości, ale drugich już tak – do 20 km na godz.
Na hulajnodze elektrycznej należy jechać po ścieżce rowerowej, a jeśli jej nie ma – po drodze, ale tylko wtedy, gdy obowiązuje na niej ograniczenie prędkości do 30 km na godz. W przypadku dróg o wyższych limitach prędkości, na hulajnodze należy jechać po chodniku, zachowując szczególną ostrożność, ustępując pierwszeństwa pieszym, a w trakcie wyprzedzania zrównując się z nim prędkością.
Rowerzyści mogą korzystać z chodników tylko w szczególnych przypadkach (w tym artykule nie będziemy się na nich skupiać).
Problem na zebrach
Policja zwraca uwagę, że poza parkowaniem problemem są zachowania e- hulajnogistów podczas jazdy. Najwięcej uwag (te kierowane są do redakcji także przez czytelników) dotyczy przejeżdżania przez przejścia dla pieszych. Tak samo zachowuje się bardzo wielu rowerzystów.
A to niebezpieczne - nie dość, że może dojść do potrącenia pieszego, to korzystający z tych pojazdów często pojawiają się na zebrach nagle, zajeżdżając drogę rozpędzonemu samochodowi.
- Użytkownik hulajnogi elektrycznej jest zobowiązany do zejścia z niej i przeprowadzenia przez przejście dla pieszych, podobnie jak rowerzysta. Nie może przejeżdżać. Zgodnie z nowymi przepisami nie jest bowiem traktowany jako pieszy ani użytkownik urządzenia transportu osobistego, ale jako pojazdu, rozumianego podobnie jak rower – wyjaśnia nam st. asp. Remigiusz Rakowski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Dodaje, że – owszem – w określonych warunkach na e-hulajnodze można jechać chodnikiem (opisujemy to wyżej), ale przejeżdżanie pasów dla pieszych w grę już nie wchodzi.
Pijana jazda
W ręce policji zaczynają wpadać pijani e-hulajnogiści. 17 sierpnia 31-letni grudziądzanin wracał z plaży w Tarpnie… W jego organizmie stwierdzono ponad 0,6 promila alkoholu, za co został ukarany mandatem w wysokości 2,5 tys. zł.
To też może Cię zainteresować
Ale Kodeks wykroczeń przewiduje w takich okolicznościach (jeśli sprawa zostałaby przekazana sądowi) nawet możliwość zastosowania aresztu i orzeczenia zakazu prowadzenia pojazdów innych niż mechaniczne.
