- Chciałem przejść na światłach przez ul. Królowej Jadwigi. Ale sygnalizacja zakpiła sobie ze mnie - powiedział nam Czytelnik.
- Kiedy zbliżałem się do przejścia na pasach, widziałem światło zielone - kontynuował nasz rozmówca. - Towarzyszył mu sygnał dźwiękowy. Zanim jednak dotarłem na skraj chodnika, „wskoczyło” czerwone. Zdecydowałem się więc iść dalej chodnikiem i przejść jezdnię w innym miejscu. Ale kiedy po paru sekundach obejrzałem się do tyłu, na tym samym przejściu znów było zielone „z muzyczką”. Cofnąłem się i wtedy znów się skończyło. Pomyślałem sobie, że chyba ktoś, kto programował te światła, kpi sobie z przechodniów.
<!** multimedia align="" id="/multimedia/image/454_0_e58d04909629826e6bd51e76b5ced801/play" width="420" height="315" title="">
Opisana wyżej sytuacja miała miejsce na skrzyżowaniu ulic Królowej Jadwigi i Garbary.
Dziesięć sekund zielonego
Sprawdziliśmy. Rzeczywiście, ustawiona tam sygnalizacja świetlna działa dokładnie w sposób opisany przez naszego Czytelnika. Cykl światła zielonego dla przechodniów (ale tylko od strony ulicy Focha) podzielony jest na dwie części. Po mniej więcej dziesięciu sekundach świecenia zielonego zaczyna ono migać, następnie dosłownie na sekundę pojawia się światło czerwone, a potem nagle wraca zielone, znów na kilkanaście sekund. Powtarza się to regularnie.
Identyczna sytuacja ma miejsce na tym samym skrzyżowaniu, na innym przejściu dla pieszych, umiejscowionym prostopadle, przez ul. Garbary (ale tylko od strony Wyższej Szkoły Gospodarki). Co ciekawe, tego rodzaju „zabawa” dotyczy tylko sygnałów dla pieszych. Kierowcy na tym skrzyżowaniu widocznie nie podlegają eksperymentowi, dla nich bowiem świeci się zarówno zielone jak i czerwone w normalnym cyklu.
System inteligentny inaczej
Jak się dowiedzieliśmy, nie ma mowy o żadnej awarii, opisywana bowiem przez nas sytuacja powtarza się już co najmniej od kilku tygodni, jeśli nie miesięcy.
Ciekawi nas zatem, czy w dobie rozwoju tzw. inteligentnych systemów, fundowanych nam przez drogowców za ciężkie pieniądze, a tak naprawdę znacznie wydłużających drogę zarówno pieszym jak i samochodom, możliwy jest taki błąd działania cyklu świateł? Jeśli tak, to dlaczego nie został od razu wyłapany przez fachowców? Chyba że postanowili oni eksperymentować na pieszych bydgoszczanach. Sądzimy jednak, że nie jest to dobry pomysł.