https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wdowy w wojennej pułapce

Katarzyna Kaczór
Po premierze spektaklu „Nordost”, który przygotował bydgoski Teatr Polski, należałoby usiąść w ciszy. Milczenie wystarczyłoby za recenzję.

Po premierze spektaklu „Nordost”, który przygotował bydgoski Teatr Polski, należałoby usiąść w ciszy. Milczenie wystarczyłoby za recenzję.

<!** Image 2 align=right alt="Image 69396" sub="Forma bydgoskiego „Nordost” wpływa na odbiór spektaklu. Nie ma dekoracji, są jedynie trzy krzesła. Z nicości wyłania się trzymająca w napięciu historia. /Fot. Tadeusz Pawłowski">Ekipa dyrektora Pawła Łysaka realizuje właśnie projekt „Terroryzm: więźniowie rozpaczy”. „Nordost” to kolejny głos w dyskusji o przemocy, niezwykle donośny głos reżyserki Grażyny Kani, realizatorki „Motortown”, i aktorek Beaty Bandurskiej, Anity Sokołowskiej i Dominiki Biernat.

Centrum świata staje się oblężony przez terrorystów teatr na Dobrawce. Jest 23 października 2002 roku. Towarzyszymy trzem bohaterkom. Każda z nich przeżyła piekło, ale każda inaczej do niego weszła.

Rosjance Oldze drżą usta, gdy szepce o szczęściu u boku ukochanego męża, lekarka pogotowia Tamara, Łotyszka, ma twarz z kamienia, gdy wspomina zmarłego męża Nikołaja, samobójcę zniszczonego przez wojnę w Czeczenii, a Zura, Czeczenka, za śmierć małżonka Asłana chce się krwawo mścić. Olga długo odkładała pieniądze, aby pójść z rodziną na musical „Nordost”. - W którym dobro zwycięża, a zło przegrywa - ekscytuje się kobieta. Jej mała córeczka bardzo chce być tancerką. Tamara też wybiera się do teatru z mama i córką, ale w ostatniej chwili każe matce sprzedać bilety. Musi dyżurować. Zura to szahidka. Dziś zamierza wysadzić się w powietrze na scenie, o ile Putin nie wycofa wojsk z Czeczenii. Jest zapatrzona w przywódcę Mowsara Barajewa. Skanduje, że nie ma Boga prócz Allaha, szczyci się, że potrafi błyskawicznie złożyć dowolny karabin, ale wciąż łapczywie wypatruje przyjaznego gestu przywódcy. Walczy w niej kobieta z wojowniczką.

<!** reklama>Wieczorem Tamara jedzie karetką obok teatru. Dziwi się, bo na jego schodach widzi dziewczynkę podobną do swojej córki. Wydzwania do córki. Nikt nie odbiera. - Może śpi - ma nadzieję lekarka. - Przecież matka miała sprzedać bilety...

Spektakl. Ludzie zachwyceni. Obok aktorów w mundurach z pierwszej wojny światowej pojwiają się żołnierze we współczesnych uniformach. - Jakie to nowatorskie - zachwyca się Olga. Potem żałuje tych słów, myśli, jak głupia była. To nie aktorzy...

W jednej chwili uzbrojone czarne wdowy stają twarzą w twarz z bezbronnymi wdowami. Rozpoczyna się piekielne 57 godzin. Beata Bandurska genialnie gra emocjami, niezwykle sugestywną mimiką twarzy: od delikatnego uśmiechu, poprzez skrajną rozpacz. Aktorka gra kącikiem ust, brwiami, kosmykiem włosów. Znakomita kreacja. Anita Sokołowska, czyli Tamara, pokazała szaleństwo inne, bardziej trzymane w ryzach, ale równie porażające. Dominika Biernat jako Zura doskonale wykreowała studium kobiety wyklętej, odrzuconej przez muzułmańską rodzinę, zdradzoną przez wojskowego guru, która odkrywa, że wcale aż tak nie kocha śmierci.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski