[break]
Już na długo przed rozprawą w sądowym korytarzu zaczęli zbierać się uczestnicy procesu. Adwokaci przechadzali się w tę i z powrotem, układając w myślach swoje wystąpienia, prokurator z Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe przeglądała akta. Nieco dalej usiadły kobiety - krewne zabitych motocyklistów, które występują jako oskarżycielki posiłkowe. Była też córka Marii O.-H. Zabrakło tylko samej oskarżonej.
Nie chce utrudniać...
Rozprawa pod przewodnictwem sędziego Włodzimierza Hilli zaczęła się punktualnie. Adwokat Jarosław Swat w imieniu Marii O.-H. przedstawił zwolnienie lekarskie, z którego wynika, że kobieta od dłuższego czasu nie może uczestniczyć w rozprawach.
- Moja mandantka w żaden sposób nie chce utrudniać postępowania - zapewniał mec. Swat.
Sędzia sprawozdawca Adam Sygit poinformował, że apelację złożyły i prokuratura, i obrona.
- Oskarżenie zakwestionowało wyrok Sądu Rejonowego, który nie zastosował środka karnego w postaci zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. Prokurator wnosi w apelacji o zastosowanie takiego zakazu na 3 lata - mówił sędzia Sygit.
Obrona wytoczyła ciężkie działa. Oskarżoną, tak jak w procesie przed sądem pierwszej instancji, reprezentowało aż trzech adwokatów. Okazało się, że każdy z nich sporządził własną apelację, co tłumaczyli tym, że dzielą ich pewne odległości. Treść pism częściowo się pokrywała.
Skruchy nie było
Zdaniem obrony Maria O.-H. zasługuje na uniewinnienie, ponieważ Sąd Rejonowy niewłaściwie zinterpretował materiał dowodowy. W wystąpieniu mec. Swata dostało się np. biegłemu, który jego zdaniem przyjął niewłaściwą kolejność najeżdżania na siebie poszczególnych uczestników zdarzenia. Obrona twierdz też, że oskarżona nie miała możliwości uniknięcia kolizji z motocyklistami, między innymi dlatego, że poruszali się oni z prędkością nawet dwa razy przekraczającą dopuszczalną w tym miejscu.
Reprezentujący stronę pokrzywdzoną mec. Janusz Mazur zwrócił uwagę na to, że Maria O.-H. nie wyraziła skruchy wobec rodzin ofiar. Zareagował na to obrońca mec. Swat, który stwierdził, że skoro oskarżona nie przyznaje się do winy, to nie może też wykazywać skruchy. - W moim wystąpieniu kończącym proces pierwszej instancji przekazałem słowa Marii O.-H., która wyraziła ubolewanie z powodu tego, co się stało. Ta tragedia dotknęła tak samo rodziny tragicznie zmarłych, jak i jej samej - dodał.
Tragiczne wymuszenie
W ostatnim słowie oskarżycielki posiłkowe przychyliły się do wniosku prokuratury. Sąd z uwagi na zawiłość sprawy nie wydał wczoraj werdyktu. Nastąpi to w przyszłym tygodniu.
Do tej ogromnej tragedii doszło 14 kwietnia 2012 roku na drodze serwisowej trasy krajowej nr 10 koło Stryszka. Maria O.-H. miała nieumyślnie naruszyć zasady bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Skręcając w lewo zjechała na przeciwny pas ruchu i wymusiła pierwszeństwo przejazdu na jadących z naprzeciwka motocyklistach. Spowodowało to śmierć jadącego yamahą Andrzeja J. oraz podróżujących motocyklem Triumph Jacka K. i Jakuba G. Wszyscy mężczyźni zginęli na miejscu.