- Jestem zszokowany tym, co się dzieje w naszym kraju. Afera za aferą, nie warto szargać sobie nazwiska - twierdzi Bronisław Waligóra.
<!** Image 2 align=left alt="Image 4106" >Tego zasłużonego szkoleniowca spotkaliśmy przypadkowo na mieście. Na dłuższą rozmowę nie było czasu. Dzisiaj były trener Zawiszy odleciał z powrotem do Brukseli.
- Jestem szczęśliwy, że nie muszę pracować w żadnym polskim klubie - mówi Waligóra. - Stadiony są mało bezpieczne, na nic nigdy nie ma pieniędzy, a PZPN nie reaguje na wszechobecne zło.
I dodaje: - Za granicą pracuje się z wielką satysfakcją. W tamtejszych ośrodkach, a byłem też w Niemczech i we Francji, nie brakuje niczego, by podnosić poziom sportowy.
Bronisław Waligóra jest bardzo tajemniczy, kiedy pytamy go o belgijski klub, w którym przyszło mu prowadzić drużynę ligową.
- Mogę jedynie powiedzieć, że jestem bardzo zadowolony z działalności sportowej, którą prowadzę poza granicami naszego kraju - twierdzi uznany szkoleniowiec.
Młodszym Czytelnikom kibicom przypomnijmy, że Bronisław Waligóra kilkanaście lat, jako piłkarz, a potem trener, spędził w bydgoskim Zawiszy. W trenerskim fachu również przepracował kilkanaście sezonów.
Trzy razy obejmował łódzki Widzew. Poza tym, prowadził Avię Świdnik, Motor Lublin, Bałtyk Gdynia, Lecha Poznań, Hetmana Zamość i przebywał na stażu w HSV Hamburg.
Jeszcze w 2000 roku był konsultantem Mirosława Stasiaka w Ceramice Opoczno. Od tamtego czasu - jak mówi - z polską piłką nie chce mieć nic do czynienia.
- Z perspektywy czasu, najbardziej żałuję przeprowadzki z Widzewa do Lecha. Na Zawiszy też różnie bywało... - wspomina Bronisław Waligóra.- Kiedy bydgoski zespół miał szansę na awans do pierwszej ligi, zostałem „mianowany” pełnomocnikiem dyrektora klubu. Koniecznie chciano mnie odsunąć od drużyny. Co tu ukrywać, byłem po prostu niewygodny. Nawet sprzeciwiłem się dyrektorowi Edwardowi Potokowi, kiedy ten za sto tysięcy marek chciał sprzedać do Niemiec Macieja Nuckowskiego. Bo który trener pozwoliłby sobie, żeby mu zabierać najlepszego zawodnika? W tej sytuacji postanowiłem... uciec do Zamościa. Teraz dobrze mi na obczyźnie. A na dłuższą rozmowę jeszcze przyjdzie czas...