https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walczyli z płomieniami i... mrozem

Maria Warda
Najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej było przyczyną pożaru budynku gospodarczego na ulicy Oćwieckiej w Gąsawie. Strażakom udało się uratować zwierzęta.

Najprawdopodobniej zwarcie instalacji elektrycznej było przyczyną pożaru budynku gospodarczego na ulicy Oćwieckiej w Gąsawie. Strażakom udało się uratować zwierzęta.

<!** Image 2 align=right alt="Image 106370" sub="Sześćdziesięciu strażaków gasiło pożar w Gąsawie. Akcja była niezwykle trudna, bo woda zamarzała w wężach Fot. Archiwum KP PSP w Żninie
">Do pożaru doszło wczoraj około godziny 8. Zapalił się spichrz, w którym zgromadzono ponad tysiąc balotów słomy. Na miejsce zdarzenia przyjechało dwanaście jednostek, w tym trzy z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Żninie, oraz z OSP w Złotnikach, Białożewinie i Gąsawy. Łącznie w akcji brało udział sześćdziesięciu strażaków.

Z płonącego budynku zdołali wyprowadzić wszystkie zwierzęta - 6 macior i 32 warchlaki.

- Zwierzaki trzęsły się z zimna i przytulały jeden do drugiego - mówi jeden ze świadków pożaru.

Na szczęście, trzoda szybko znalazła schronienie w sąsiednich obiektach. Akcja była jednak bardzo trudna.

- Cały czas było poniżej minus dwunastu stopni Celcjusza - mówi Marek Krygier, który dowodził akcją. - Nawet na chwilę nie można było przestać podawać wody, bo natychmiast zamarzała w wężach. Pompy chodziły non stop. Strażacy, którym przemokły ubrania, pracowali w zamarzniętych mundurach. Dopiero kiedy zakończyliśmy akcję, około godziny 14.30, mogli w jednostce przebrać się w suche ubrania.

<!** reklama>Marek Krygier przypuszcza, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej. Podobnego zdania jest właściciel obiektu.

Zwarcie instalacji to bardzo częsta przyczyna podobnych tragedii. Podczas silnych mrozów mieszkańcy włączają elektryczne urządzenia grzewcze.

- Kiedyś popsuł się nam gazowy piec centralnego ogrzewania - mówi mieszkaniec Żnina. - Przyjechało sześciu fachowców, ale nikt nie potrafił go naprawić. Włączyłem wszystkie piecyki elektryczne, jakie mieliśmy w domu, i wówczas przepaliły się bezpieczniki. Cieszę się, że nie doszło do pożaru, bo mało brakowało.

Często ofiarą płomieni podczas zimy padają najubożsi. Maria Bursztyńska, dyrektorka Miejskiego Ośrodka Pomocy w Żninie, jest spokojna o los swoich podopiecznych.

- Osiem osób bez dachu nad głową z naszego regionu umieściliśmy w domach dla bezdomnych - mówi Maria Bursztyńska. - Najuboższym kupiliśmy węgiel już wcześniej. W poniedziałek zgłosiły się do nas dwie rodziny z prośbą o wsparcie finansowe. Pracownicy socjalni kontrolują środowiska najbardziej zagrożone.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski