https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W urzędzie na imieninach

Tomasz Skory
Nieustanne świętowanie, nierówne traktowanie pracowników i zastraszanie kadry to tylko część zarzutów, jakie nasza Czytelniczka stawia byłym przełożonym.

Nieustanne świętowanie, nierówne traktowanie pracowników i zastraszanie kadry to tylko część zarzutów, jakie nasza Czytelniczka stawia byłym przełożonym.<!** Image 3 align=none alt="Image 155019" sub="Nasza Czytelniczka skarży się na obyczaje, które panują w tym gmachu. Fot. Tadeusz Pawłowski">

- W wydziale nie przepuszcza się żadnej okazji do świętowania.

W biurze pani dyrektor bez przerwy są ciasto i kawa. Imprezy przedłużają się w każde święto, imieniny czy urodziny. Dezorganizuje to pracę wydziału - mówi nam była pracowniczka wydziału spraw obywatelskich i cudzoziemców.

- To chyba żart. Nikt tu nie je ciastek w trakcie pracy - oburza się Katarzyna Wesołowska, dyrektorka wydziału. - Skąd ta pani ma takie informacje? Jeśli miałaby widzieć, co się dzieje w moim gabinecie, to znaczy, że nie było jej w tym czasie na jej stanowisku.

Wersję naszej Czytelniczki potwierdzają jednak inni pracownicy urzędu. - Może nie bez przerwy, ale dość często widzę ciasto w tym wydziale. Nie sądzę, aby przeszkadzało to komuś w pracy, ale z pewnością wpływa w jakimś stopniu na wizerunek - mówi jeden z urzędników.

- Osoby, które nie biorą udziału w tych spotkaniach, są gorzej traktowane. Ciężej pracują i nie dostają nagród uznaniowych - skarży się dalej była pracownica.

- Nagrody uznaniowe dostaje się za działania wykraczające ponad obowiązki służbowe. Przyznaje się je pracownikom, którzy przepracowali więcej niż pół roku. Tamta pani pracowała krócej - wyjaśnia Katarzyna Wesołowska.

Jednak również wśród osób, które już dłużej pracują w wydziale, są takie, które czują się niedoceniane.

- Obowiązków mam naprawdę dużo, ale już nie pamiętam, kiedy ostatnio przyznano mi nagrodę

- mówi jeden z pracowników. Nasza Czytelniczka dodaje również, że wśród urzędników są tacy, którzy po prostu boją się swojej przełożonej. - Nie chodzi o to, że pani dyrektor podnosi głos, ale potrafi dotkliwie dociąć - mówi pracowniczka.

- Muszę wskazywać na wszystkie błędy, ale nie ma powodów, aby się mnie bać - zapewnia Katarzyna Wesołowska.

- To chyba specyfika pracy w administracji, zmienne obciążenie pracą i relacje między klientem a urzędnikiem. Surowy przełożony to jednak przestarzały stereotyp - mówi Piotr Kurek, rzecznik wojewody. - W wydziale spraw obywatelskich i cudzoziemców, gdzie zawsze jest dużo klientów, atmosfera może być jeszcze bardziej nerwowa.

W Urzędzie Wojewódzkim została w zeszłym roku przeprowadzona anonimowa ankieta na temat warunków pracy. Oceniano w niej, między innymi, dyrektorów placówki. - Wielu pracowników wydziału skarżyło się w niej na panią Wesołowską - twierdzi nasza Czytelniczka.<!** reklama>

- Gdyby ankiety wykazały podejrzenie o mobbing, na pewno byśmy się tym zajęli. Ale nic takiego nie miało miejsca - mówi Andrzej Baranowski, dyrektor generalny Urzędu Wojewódzkiego. - Zawsze można do mnie przyjść i zgłosić wszelkie nieprawidłowości. Czemu więc ta pani tego nie zrobiła?

- Chciałam porozmawiać z dyrektorem, ale byłam regularnie zbywana. Dlatego postanowiłam zgłosić sprawę do sądu - odpowiada Czytelniczka. Dochodzić będzie, między innymi, dlaczego nie przedłużono jej umowy o pracę.

- Nie możemy trzymać na siłę pracowników, dla których nie ma już zadań. Część z nich jest przesuwana do innych wydziałów, ale część trzeba zwolnić - wyjaśnia dyrektor.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski