Rodzina pani Anieli pochowała zmarłą. Teraz próbuje dociec, co tak naprawdę było przyczyną śmierci kobiety. Bliscy twierdzą, że szpitalne zaniedbanie.
Pacjentka z silnymi bólami brzucha i wymiotami trafiła na izbę przyjęć szpitala w pierwszych dniach lipca. Po trzech godzinach przyjęto ją na oddział, gdzie znów cztery godziny czekała na konsultację chirurga. Ten uznał, że jej stan nie wymaga tego, by konieczna była operacja.
<!** reklama>
- Mama była cała żółta, na skórze dostała plam. Była cała spuchnięta. Miała ponad sześćdziesiąt lat, a brzuch urósł jej w oczach, jakby była w dziewiątym miesiącu ciąży - mówią bliscy. - Złożyliśmy sprawę do prokuratury, napisaliśmy też skargę do władz Collegium Medicum, do którego należy szpital im. Biziela - mówi narzeczona syna zmarłej, pani Katarzyna (nazwisko do wiadomości redakcji).
Skarga złożona do władz uczelni dotyczy znieważenia oraz zaniedbania zdrowia pacjentki. Rodzina ma pretensje do ogólnej izby przyjęć, kliniki gastroenterologii i chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej. 13 lipca pani Katarzyna, z upoważnienia syna zmarłej, złożyła skargę do szpitala. Do dziś nie otrzymała odpowiedzi.
- Regulamin postępowania administracyjnego mówi, że w sprawach zwykłych szpital na odpowiedź ma miesiąc, w sprawach skomplikowanych dwa miesiące - twierdzi Kamila Wiecińska, rzecznik Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela, dodając, że ponieważ rodzina złożyła oficjalną skargę, szpital nie może komentować sprawy osobom postronnym. - To szczególna sytuacja, bowiem dotyczy bardzo poważnego zarzutu o popełnienie błędu lekarskiego. Ponadto pacjentka była na kilku oddziałach, z każdego z nich musi być zebrana dokumentacja, musi zebrać się też konsylium lekarzy - wyjaśnia rzecznik lecznicy, dodając, że nie bez winy jest sezon urlopowy, utrudniający kontakt ze wszystkimi medykami, których sprawa dotyczy.
- To jakaś bzdura - mówi pan Andrzej, syn pacjentki. - Złożyliśmy skargę do Collegium Medicum, gdzie powiedziano nam, że w sprawach zwykłych, czas na odpowiedź wynosi 14 dni, w sprawach szczególnych miesiąc. Nie zostawimy tak tego. Dziś to była moja mama, jutro może być czyjeś dziecko - dodaje.