Wejście w życie pakietu onkologicznego ciągle budzi emocje. Pacjenci starają się skorzystać z możliwości przeprowadzenia szybkiej diagnostyki onkologicznej, ale nie wszyscy mogą to uczynić. Kłopoty mogą mieć ci, którzy w czasie ostatnich dwóch lat byli już diagnozowani i przestali kontynuować leczenie. Trzeba przypomnieć, że kilka miesięcy temu Naczelna Rada Lekarska złożyła wniosek o zbadanie, czy pakiet onkologiczny jest zgodny z konstytucją.
PRZECZYTAJ:Zmiany w zasadach szybkiej diagnostyki i leczenia nowotworów mogą nastąpić jeszcze w sierpniu
Lekarze uważali, że nowe, obowiązujące od stycznia, zasady prowadzenia szybkiej diagnostyki i onkologicznej terapii, traktują wszystkich równo.
- Nic się nie zmieniło - twierdzi Stanisław Prywiński, prezes Bydgoskiej Izby lekarskiej.
- Lepiej jest tylko w radioterapii. Pacjenci czekają krócej. Ale kolejki w ortopedii wydłużyły się. Chorzy o kilka miesięcy dłużej czekają na endoprotezy.
Zdaniem lekarzy oraz przedstawicieli ich pracodawców, dobrze funkcjonują jedynie przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej. Zielone karty diagnostyki i leczenia onkologicznego są wydawane.
- Pracę nad pakietem rozpoczęliśmy wspólnie, tworząc jeden zespół, powołany przez ministra zdrowia - tłumaczy Wojciech Pacholicki, wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie. - Potem podzieliliśmy się na dwie grupy. Pierwsza zajęła się jednostkami podstawowej opieki zdrowotnej, druga - szpitalami. W POZ-tach nie ma już trudności. Poprawiono błędy systemu informatycznego.
Baliśmy się, że lekarze rodzinni będą wszystkich kierować na badania diagnostyczne, a tak się nie stało. Większość podchodzi do tego racjonalnie.
W kujawsko-pomorskim oddziale Narodowego Funduszu Zdrowia dowiedzieliśmy się, że pacjenci nie skarżyli się na funkcjonowanie pakietu, w tym na czas oczekiwania na wykonanie badań diagnostycznych, na przykład tomografii komputerowej.