Już w ubiegłym roku informowaliśmy o stadzie zdziczałych krów, które grasują na polach w rejonie miejscowości Jarużyn. Doszło do kilku kolizji z samochodami, kiedy zwierzęta znienacka wybiegały na drogę wojewódzką 256 między Bydgoszczą a Strzelcami. Okazuje się, że od tamtego czasu niewiele się zmieniło, a problem narasta. Krowy się cielą, w szczytowym okresie stadko liczyło już dziewięć osobników.
Na komisji rozwoju w Radzie Gminy Osielsko powstał projekt wygospodarowania kilkudziesięciu tysięcy złotych na pokrycie usługi odwłowienia zwierząt. Ostatecznie projekt przepadł na głosowaniu, które odbyło się 15 października.
- Do zabezpieczenia jest potrzeba kwota 69 tys. zł. Za wyłapanie krów. Potem jeszcze jest potrzebna kwota na utrzymanie tych zwierząt przez trzy miesiące w gospodarstwie rolnym. Przy czym jeden miesiąc to około 7 tys. zł - informowała radnych pracownika UG Osielsko.
Padło pytanie, czy w przypadku, gdyby na krowie znajdowało się oznaczenie umożliwiające ustalenie, kto jest właścicielem, czy gmina może potem zwrócić się o zwrot tych kosztów. - Jak najbardziej, jeżeli krowy będą wyłapane, możemy wnioskować do właściciela o zwrot poniesionych kosztów - wybrzmiała odpowiedź. - Bo już trochę tych kosztów ponieśliśmy w związku z tym bezdomnym bydłem.
Głos zabrał radny Sławomir Stachewicz: - Sytuacja z krowami jest dynamiczna, rozwojowa. Ja dopowiem tylko, że jedna z krów jest na wycieleniu. Tak naprawdę mamy zbyt mało szczegółów na ten temat i tak naprawdę chciałbym złożyć wniosek o zdjęcie tego z porządku komisji oraz sesji. Wykreślenie autopoprawki budżetu.
Tańsza opcja to odstrzał
Z kolei Janusz Jedliński, wójt gminy zaznaczał: - Każdego radnego i mieszkańca gminy ta opłata będzie bolała. Są to pieniądze wydane niepotrzebnie, ale z drugiej strony jeżeli dojdzie do zderzenia, do wypadku z samochodem, mogą nastąpić naprawdę tragiczne skutki. Z jednej strony byśmy chcieli nie wydawać tych pieniędzy, ale z drugiej może komuś uratujemy przez to życie.
- Pamiętajmy też, że co roku płacimy odszkodowania, bo te krowy pasą się na polach naszych mieszkańców, rolników i wyrządzają szkody, za które musimy płacić. Może nie bezpośrednio, bo to firma ubezpieczeniowa płaci, ale my mamy zawyżone składki - dodał wójt.
- W lutym ubiegłego roku była kolizja - zaznaczała pracownica urzędu gminy. - Samochód poszedł do kasacji. Wypłacaliśmy odszkodowanie temu człowiekowi. Kolejne płaciliśmy dzierżawcy terenu, na którym te krowy chodziły. Były duże straty kukurydzy. Odszkodowanie było nawet większe, niż za ten samochód. Wiem o kolejnym rolniku, który zamierza złożyć kolejny wniosek o odszkodowanie. Jeżeli dojdzie do tragedii, pierwsze kroki będą skierowane do gminy, co gmina zrobiła. I będzie tak, że nie zrobiła nic.
Radni zdecydowali jednak, że najpierw ponownie zwrócą się do wojewódzkiego lekarza weterynarii o zgodę na tańsze rozwiązanie, czyli odstrzał zwierząt. Odpowiedź jednak już trzykrotnie wcześniej padała negatywna. Ostatecznie zdecydowano na usunięcie z porządku obrad punktu o zabezpieczeniu pieniędzy na odłowienie zwierząt.
