Mandat za brak maseczki w samochodzie!
Coraz więcej poradni podstawowej opieki zdrowotnej w związku z rozwojem epidemii ma problemy kadrowe. Dlatego, nierzadko przyjmuje się zasadę, że pracownicy praktyki nie podlegają kwarantannie, mimo zachorowań wśród personelu.
- W samej Bydgoszczy jest przychodnia z ponad 9 tysiącami pacjentów, spośród 5 lekarzy, 6 pielęgniarek i 1 rejestratorki, w tej chwili pozostało zdrowych (bezobjawowych) tylko 2 lekarzy. A sanepid mówi - pracować dalej. Mają robić za rejestratorkę, pielęgniarkę i lekarza – tłumaczy Szymon Kopa, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia w Bydgoszczy. Organizacja, skupia obecnie 157 praktyk poz, w których pracuje 1.887 lekarzy.
Mimo to, w województwie kujawsko-pomorskim sytuacja nie jest jeszcze najgorsza. Żadna praktyka nie została zamknięta, poradnie pracują, udzielają teleporad i przyjmują pacjentów.
- Na szczęście wojewoda nie podjął decyzji o przekierowywał lekarzy rodzinnych do pracy w innych miejscach – mówi Szymon Kopa. - Szacunek dla wojewody za to, że nie zastosował tak drastycznych rozwiązań.
Ujemny nie zawsze prawdziwy
Lekarze rodzinni, chorych z podejrzeniem zakażenia koronawirusem kierują na testy. Nie dysponują i, raczej nie będą , tzw. szybkimi testami.
- Staramy się o to, by ich nie wykonywać – twierdzi Szymon Kopa. - Jeśli wynik takiego testu jest dodatni, to prawdopodobnie taki właśnie jest. Ale wynik ujemny COVID-19, nie do końca jest pewny. Często pacjent z objawami tej choroby ma minusowy wynik tego testu i, teoretycznie, można byłoby wypuścić go do domu. Praktycznie jednak, zarażałby osoby, z którymi się zetknie. Żaden lekarz specjalista, żaden zakaźnik nie opowiada się za stosowaniem tych testów.
Solidarni w pandemii
Warto także dodać, że bydgoscy lekarze rodzinni zostali zaproszeni przez kolegów z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy do projektu pod nazwą #LeczęMimoWszystko.
Akcja ma pokazać solidarność lekarzy w czasach pandemii.
- Dotykają nas bezpośrednio problemy pacjentów covidowych oraz tych, którzy chorują na inne choroby, a o których system zapomniał i których miejsca są po prostu przesuwane w inne obszary. Codziennie musimy podejmować dramatyczne decyzje o czyimś życiu, a w tym czasie decydenci szukając winnych swoich zaniedbań bawią się nami i pacjentami tak jak im wygodnie. Raz ogłaszają podwyżki dla medyków, raz się z nich wycofują. Raz obwieszczają wiele nowych miejsc w szpitalach, aby potem okazało się, że to tylko łóżka. Jesteśmy straszeni i rozgrywani. Próbuje się nas obciążać aktualną sytuacją, pokazywać z jak najgorszej strony i winić za panujący bałagan – uzasadniał przystąpienie do tej akcji Piotr Watoła, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. - Nie dajmy się poróżnić i sprowokować. Powiedzmy wprost. Zostaliśmy oszukani.
