W Dąbrowie Chełmińskiej urzędnik jest na służbie, nawet gdy uprawia seks

[break]
Kilka dni przed Bożym Narodzeniem słupy, drzewa i tablice w Dąbrowie Chełmińskiej obwieszone zostały bulwersującymi zdjęciami. Jedną z osób przedstawionych w niedwuznacznych, erotycznych okolicznościach była Dorota Ratajczak, dyrektor miejscowego Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu. Rozpętała się burza.

Fałszywy profil

Zdjęcia, które rozwieszono, pochodziły z telefonu życiowego partnera dyrektorki, Jarosława Gila. Jak twierdzi mężczyzna, zostały najprawdopodobniej wykradzione mu podczas snu przez jego byłą partnerkę. Inna możliwość w grę nie wchodzi.

Zdjęcia zostały szybko usunięte, choć nie był to koniec sprawy. Po dwóch dniach na Facebooku pojawił się fałszywy profil, prowadzony rzekomo przez mężczyznę. Pojawiły się na nim zdjęcia wcześniej znane ze słupów, opatrzone bulwersującymi komentarzami. Sprawa rozlała się błyskawicznie.

- Nie popełniłam żadnego przestępstwa, sama nigdy nie rozpowszechniłabym takich zdjęć - mówiła Dorota Ratajczak podczas spotkania z dziennikarzami. - To, co robimy w sypialni, jest naszą sprawą. Nie odpuszczę - to ja padłam ofiara przestępstwa i sprawię, by sprawca poniósł karę.

PRZECZYTAJ:Chrońmy swą prywatność wszędzie

Dyrektorka GOKiS-u ma żal do policji, że nie dostała żadnego wsparcia.

- Funkcjonariusze przyjęli zawiadomienie, to wszystko. Nie dostałam żadnej pomocy, sama muszę mierzyć się z tą straszną sytuacją. Tymczasem to ja jestem ofiarą, a nie sprawcą - podkreśla Dorota Ratajczak.

- Przesłuchana została kobieta, która może mieć związek ze sprawą rozpowszechniania zdjęć, zabezpieczono też nośniki elektroniczne, które poddane zostaną analizie biegłych - wyjaśnia nadkom. Maciej Daszkiewicz z Biura Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Na razie nikt nie usłyszał zarzutów, a śledztwo trwa.

- Jednoznacznie określiłem, kto może być sprawcą kradzieży zdjęć z mojego telefonu - dodaje Jarosław Gil.

Do zwolnienia

Były detektyw Krzysztof Rutkowski, dziś prowadzący biuro doradcze, podkreślał, że sprawą zajmuje się niekomercyjnie. - Oboje państwo padli ofiarą przestępstwa. Wykazują się wielką odwagą, próbując ukarać przestępcę - to on musi się wstydzić i ponieść konsekwencje haniebnego czynu - uważa Rutkowski.

Inne zdanie w sprawie mają radni w Dąbrowie Chełmńskiej. Podczas sesji, na której Dorota Ratajczak złożyła oświadczenie na ten temat, podjęli stanowisko. Mowa w nim o utracie zaufania do dyrektorki GOKiS-u. Radni wzywają, by oddała się do dyspozycji burmistrza.

Radosław Ciechacki, wójt Dąbrowy Chełmińskiej, radnych rozumie. - Pani dyrektor jest teraz na urlopie, ma czas, by sobie wszystko przemyśleć. Stanowisko radnych było jednogłośne, a ja uważam podobnie. Osoba pełniąca funkcje publiczne jest na służbie przez całą dobę i musi mieć świadomość konsekwencji. Mnie również ocenia się po godzinach pracy. Nie ukrywam, że po powrocie dyrektorki do pracy wystąpię o jej zwolnienie.

Cyberprzemoc: Nikt nie będzie bezpieczny

Kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat? - Nie, to nie tylko kradzież czy jazda po pijanemu. Długoletnie więzienie grozi również za rozpowszechnianie wizerunku osoby w trakcie czynności seksualnej bez jej zgody.

Nowoczesna technologia umożliwia dokonywanie nowego rodzaju przestępstw, określanych mianem cyberprzemocy czy cyberbullyingu. O tym, jak niebezpieczne są to czyny, niech świadczy fakt, że przed kilkoma laty doprowadziły do samobójczej śmierci niewinnej gimnazjalistki z Trójmiasta.