https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W bydgoskich barach mlecznych nie martwią się już przepisami ministerialnymi, bo są na swoim

Małgorzata Pieczyńska
W kuchni baru przy ulicy Dworcowej pracy jest dużo, ale przebiega ona sprawnie i klienci nie muszą długo czekać na wydanie posiłku
W kuchni baru przy ulicy Dworcowej pracy jest dużo, ale przebiega ona sprawnie i klienci nie muszą długo czekać na wydanie posiłku Tomasz Czachorowski
Odkąd bydgoskie bary mleczne zrezygnowały z dotacji Ministerstwa Finansów, skończyły się liczne kontrole skarbowe. Najważniejsze jednak, że klientów nie ubyło.

Początek 2015 roku dla wielu barów mlecznych w całej Polsce był bardzo trudny. Z listy surowców używanych do sporządzenia posiłków, do których mogą być udzielane dotacje z Ministerstwa Finansów, zniknęły przyprawy, m.in. takie jak majeranek, kminek, liść laurowy czy zwykły pieprz. Kucharki zachodziły w głowę, jak tu przyrządzić pierogi bez pieprzu czy żurek bez majeranku? Wprowadzenie do jadłospisu zabronionych składników skutkowało bowiem utratą państwowej dotacji. Ta wiadomość spadła na bary mleczne dość nieoczekiwanie w grudniu ubiegłego roku i wywołała wiele protestów. Teraz ma to się zmienić, bo od kwietnia przyprawy znów wracają do łask. Na ministerialną listę trafiły, m.in. imbir, tymianek, lubczyk, kolendra, ziele angielskie oraz rozmaryn.
[break]
Bydgoskie bary mleczne już nie martwią się decyzjami ministra, bo od stycznia 2014 roku zrezygnowały z dotacji i przeszły na swoje. - Przez wiele lat mieliśmy co miesiąc kontrole skarbowe. Żadna z nich nie wykazała nieprawidłowości - mówi Jan Lewandowski, prezes Spółdzielni Gastronomicznej w Bydgoszczy, która zarządza siedmioma bydgoskimi barami. - Nie można było używać mięsa, tłuszczu. Tylko proszę mi powiedzieć, jak zrobić smaczną jajecznicę bez tłuszczu czy boczku? Poza tym przepisy były niespójne i można je było różnie interpretować. Dlatego zdecydowaliśmy się zrezygnować z tej dotacji. To był naprawdę dobry ruch - twierdzi Jan Lewandowski. - W miesiącu na jeden bar otrzymywaliśmy z ministerstwa około 4-6 tysięcy złotych. Nie odczuwamy braku tych pieniędzy, ponieważ do tej zmiany dobrze się przygotowaliśmy. Nie kryję, trochę się baliśmy, by nie utracić klientów. Niektóre osoby zwracają bowiem uwagę nawet, gdy cena posiłku idzie o pięć groszy w górę. Ta kuchenna rewolucja wyszła nam jednak na dobre. Udało się pozyskać tanich dostawców. Brak ministerialnej dotacji rekompensujemy sobie, sprzedając nasze dania na wynos, czego wcześniej nie mogliśmy robić. Poza usługami cateringowymi w barach organizujemy przyjęcia urodzinowe, spotkania towarzyskie. W ten sposób zarabiamy - dodaje Jan Lewandowski. W Barze Dworcowym dochodzi południe. Przy stolikach prawie komplet, więc z trudem znajduję wolne miejsce. Na wielkiej tablicy na ścianie wisi lista dań. Potraw jest tak dużo, że trudno się zdecydować. Przysiadam się do jednego ze stolików. - Często je pani w barze? - pytam. - Jak tylko jestem w centrum, wpadam tu na posiłek. Jest smacznie i tanio - zapewnia pani Marzena. - Dziś za małą porcję kopytek, surówkę i barszczyk zapłaciłam tylko siedem złotych - dodaje kobieta.
W Barze Miłym przy ul. Sułkowskiego także siedzi sporo osób. - Staramy się gotować smacznie, pod gusta klientów. Ku naszej radości, liczba chętnych, którzy się u nas stołują, nie spadła. Wydajemy tyle samo posiłków co poprzednio, a nawet więcej - twierdzi Mariola Bolińska, kierownik Baru Miłego.
O powrocie na ministerialną listę przypraw w barach klienci mówią krótko. - W końcu minister poszedł po rozum do głowy - mówi pani Janina, którą spotkaliśmy w Barze Dworcowym. Podobnego zdania jest Jan Lewandowski. - Z całym szacunkiem, ale urzędnicy nie znają się na gastronomii. Dobrze, że teraz po konsultacjach z kucharkami i przedstawicielami barów przyprawy wracają do łask. Dla nas to nie ma już żadnego znaczenia, bo jesteśmy na swoim - podkreśla.

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wybe
Tyle Rządów już się zmieniało i żaden nie spełnił oczekiwań Polaków. To nie zależy od wyborców !!!
j
jasio nie dochtor
nie na darmo na czele ministerstwa jest dochtor
z
zz
Płakać, nad kryteriami wyboru rządzących. Jeżeli obowiązuje zasada, że kandydat "da sobie radę" takie będą skutki.
w
wybe
Ta historia z barami mlecznymi świadczy tylko o głupiźnie panującej w tym kraju ! Czyż nie ma tu innych problemów? Śmiać się czy płakać?
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski