„Express” dowiedział się, że skarbówka kontroluje 7 barów mlecznych należących do Spółdzielni Gastronomicznej, dotyczy to barów: Dworcowego (Śródmieście), Miłego (os. Leśne), Krokusa (Szwederowo), Mikrusa (Błonie), Jagienki (Kapuściska), Tempa (Fordon) i baru Kaprys (Bartodzieje).
CZYTAJ TEŻ:Słodkie wspomnienie baru mlecznego
- Jemy tu prawie codziennie, przychodzimy między zajęciami. Stołuje się tu tyle ludzi, nie wyobrażam sobie, żeby ten bar został zamknięty - mówi Marta, studentka Collegium Medicum, którą spotkaliśmy w barze Kaprys.
[break]
- Jestem tu stałym klientem, zostałem sam i nie opłaca mi się gotować tylko dla siebie - powiedział „Expressowi” pan Marian.
Jak mówi Jan Lewandowski, prezes Spółdzielni Gastronomicznej w Bydgoszczy, być może niedługo bary będą musiały oddać z odsetkami dotację, którą otrzymywały z ministerstwa. - Mówimy tu o tysiącach złotych, jeśli trzeba będzie zapłacić karę, niestety będziemy zmuszeni zredukować liczbę osób, która u nas pracuje, ale to ostateczność - dodaje prezes. - Na razie, do wyjaśnienia sprawy, nie wystąpiliśmy w nowym roku o kolejną dotację. Dlaczego bary mogą zapłacić karę?
- Przez kilkanaście lat co miesiąc nasze bary były kontrolowane i nigdy nie wykazano żadnych nieprawidłowości. Do czasu ostatniej wizyty Urzędu Kontroli Skarbowej - mówi prezes. - Problemem okazała się jajecznica przyrządzana na boczku i zupa gotowana na mięsie. - Warto dodać, że przez te kilkanaście lat cały czas funkcjonujemy na tych samych zasadach i w oparciu o te same przepisy. Wcześniej problemu nie było - teraz okazuje się, że, być może, naruszamy prawo - mówi.
W czym tkwi problem? Otóż bary mleczne dostają dotacje na określone produkty (m.in. mąkę, jaja, świeże warzywa i owoce), z których przyrządzają potrawy, na które mogą naliczać maksymalnie 30-procentową marżę. - W takim razie zupy, według przepisów, powinniśmy przygotowywać jedynie na wodzie i to bez dodatku soli - mówi pracowniczka baru mlecznego.
Przepisy są dość absurdalne, na liście produktów dotowanych nie znajduje się np. podstawowa przyprawa, jaką jest sól. - Barom mlecznym nie chodzi o generowanie zysków - podkreśla prezes Lewandowski. - Zatrudniamy pracowników, którym uczciwie wypłacamy pensje, to, co zarobimy - odkładamy, by inwestować w nowy sprzęt.
Jak bary radzą sobie na rynku bez wsparcia ministerstwa? - Na pewno mamy mniej rozliczania - mówi pracownica baru mlecznego. - Poza tym, możemy sprzedawać dania na wynos. - Wcześniej przepisy nam tego zabraniały. - Zmieniliśmy nieco menu, staramy się robić wszystko, żeby nie podwyższać cen.
Bydgoska Izba Skarbowa nie chciała udzielić informacji w tej sprawie. - Musimy przestrzegać tajemnicy skarbowej. - Dodać mogę tylko, że od każdej decyzji przysługuje podatnikowi odwołanie - mówi Maciej Cichański rzecznik prasowy bydgoskiej Izby Skarbowej.