<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/oberlan_malgorzata.jpg" >Można dyskutować o biurokracji, ciągnących się sprawach w urzędach etc. Fakty są jednak takie, że Nabuo Harada, obejmując 1 kwietnia stanowisko prezesa Sharp Manufacturing Poland powinien mieć urzędowe pozwolenie na pracę w Polsce. Nie miał go i nie ma do dziś, więc coś tu nie gra. Czeka, aż jego sprawę załatwią urzędnicy wojewody. Cała ta sytuacja utwierdza mnie w przekonaniu, że odwołanie Masuyoshi Takaoka, poprzedniego prezesa i powołanie Harady, nie wynikało tylko „z japońskiej kultury pracy” (jak to oficjalnie tłumaczył Sharp).
Gdyby faktycznie zmiana personalna była zaplanowana, dopełniono by również formalności. Japońskie firmy mają przecież na miejscu doskonałych polskich prawników. Od dobrych kilku lat obserwuję, z jakimi problemami zmagają się polscy pracodawcy, chcący zatrudnić cudzoziemców. I przez jaką ścieżkę urzędową muszą przechodzić obcokrajowcy, i ci rozpoczynający, i ci przedłużający swoją pracę w Polsce.
<!** reklama>Przepisy są skomplikowane, proces kilkustopniowy, czas oczekiwania na upragniony „glejt” - długi. No, chyba że chodzi o piłkarza drużyny z górnej półki. Zastanawiam się, czy każdy inny pracodawca w regionie mógłby postąpić tak jak Sharp? To znaczy, zatrudnić cudzoziemca na stanowisku prezesa firmy w Polsce bez stosownego pozwolenia, a następnie tłumaczyć, że ów prezes tak naprawdę nie świadczy pracy nad Wisłą, a jeśli tu bywa, to tylko w celu „ustalania sytuacji faktycznej”? Swoją drogą, ciekawy termin. Czy owo „ustalanie” zakończy się, gdy prezes dostanie pozwolenie na pracę?