Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uśmieszki i agresja oskarżonych o śmiertelne pobicie Wojciecha C.

Jarosław Jakubowski
Napaść na fotoreportera, agresja słowna skierowana przeciw stronie pokrzywdzonej. To wszystko zaserwowali wczoraj oskarżeni i ich koledzy w procesie o śmiertelne pobicie Wojciecha C. z Bydgoszczy.

<!** Image 3 align=none alt="Image 210133" sub="Prowadzeni na rozprawę oskarżeni i ich kolega, który na nich czekał, próbowali utrudnić robienie zdjęć. Policjanci byli bierni">

Napaść na fotoreportera, agresja słowna skierowana przeciw stronie pokrzywdzonej. To wszystko zaserwowali we wtorek oskarżeni i ich koledzy w procesie o śmiertelne pobicie Wojciecha C. z Bydgoszczy.

Na oskarżonych na korytarzu sądowym czekała grupka ich kumpli. Gdy policyjny konwój wyprowadził z windy dwóch mężczyzn ze skutymi rękami, jeden z nich rzucił się na naszego fotoreportera, który robił zdjęcia. W tym momencie jak spod ziemi wyrósł krewki młodzian w dresie, który próbował wyrwać fotoreporterowi aparat i wulgarnie wyzywał dziennikarzy. Nie reagował na prośby o nieutrudnianie nam pracy. - Macie pozwolenie? Macie pozwolenie? - wykrzykiwał odpychając fotoreportera. - Mamy legitymacje dziennikarskie - padła odpowiedź. - A ja mam ch... w d... - „dowcipnie” skwitował młodzian.

<!** reklama>

Całe zajście przebiegło przy biernej postawie policjantów, którzy ograniczyli się do wprowadzenia oskarżonych do sali rozpraw. Na hałas zareagowała natomiast pani sędzia, która wyszła z sąsiedniej sali rozpraw i przywołała agresywnych dresiarzy do porządku.

W sali rozpraw Klaudiusz W. i Paweł B. zachowywali się butnie. Wymieniali uśmieszki z kolegą siedzącym na widowni, głośno komentowali wystąpienia świadków. Na ich twarzach nawet na sekundę nie zagościła skrucha.

Naprzeciw ich siedziały ubrane na czarno Teresa C., matka zmarłego Wojciecha i jego żona, Tamara. Po ich twarzach płynęły łzy.

Najpierw zeznawał Piotr L., policjant z patrolu, który jako pierwszy przybył do leżącego na rogu Niedźwiedzia i Batorego Wojciecha C. Według policjanta, mężczyzna oddychał, ale był nieprzytomny. Nie było widać obrażeń, było ciemno.

Przesłuchana została także dziennikarka Magdalena N., która zajmowała się sprawą anonimu, przesłanego na adres mailowy bydgoskiej telewizji. Jego autor twierdził, że widział, jak dwaj sprawcy wdają się w przepychankę z pokrzywdzonym, jeden z nich go uderza, a mężczyzna upada silnie uderzając się o kamienie brukowe. - Nie nawiązaliśmy kontaktu z osobą, która ten mail nam wysłała - stwierdziła dziennikarka.

Kolejny świadek, Magdalena Ż. feralnej nocy pracowała jako barmanka w klubie „Kancelaria”. Przyszli tam Wojciech C. i jego kolega. - Zamówili alkohol, później bawili się z kobietami. Ok. godziny 2-2.30 wyszli z lokalu. Zapamiętałam pokrzywdzonego jako osobę grzeczną i ułożoną. Nie wykazywał żadnej agresji - zeznała barmanka.

Aleksandra O. wyszła tej nocy z pubu „Medyk”. Była pierwszym świadkiem, który trafił na leżącego na jezdni Wojciecha C. Według kobiety wśród gapiów był mężczyzna, który twierdził, że pokrzywdzony został pobity.

Przypomnijmy - dramat rozegrał się w nocy z 19 na 20 sierpnia 2012 roku. Po wyjściu z klubu Wojciech C. rozstał się z kolegą, następnie dwaj oskarżeni mieli go zaczepić i uderzyć, w wyniku czego mężczyzna uderzył się w głowę. To spowodowało zgon trzy dni później. Wojciech C. miał 39 lat, osierocił dwójkę dzieci. Pod Bydgoszczą prowadził dobrze prosperujący zakład poligraficzny.

Oskarżeni mają też postawiony zarzut rozboju, do którego doszło w kwietniu 2012 roku przy ul. Pomorskiej. Grozi im do 12 lat więzienia. Kolejna rozprawa - 24 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!