Po pierwszym czytaniu w Sejmie projektu ustawy o powołaniu w Bydgoszczy uniwersytetu medycznego zapowiedziała Pani złożenie rezygnacji z członkostwa w Platformie Obywatelskiej. Ostatecznie zrobiła Pani to?
Tak. Złożyłam rezygnację na ręce przewodniczącego mojego koła, radnego Janusza Czwojdy.
Jakie są powody Pani decyzji?
Zdecydowałam się odejść na znak protestu przeciwko polityce prowadzonej przez regionalnego przewodniczącego PO, posła Tomasza Lenza. Poseł nas, bydgoskich członków partii, nie szanuje. Nie zaakceptował przecież zaproponowanej przez nas listy wyborczej i zmienił na niej kolejność kandydatów. Nie zaakceptował zaproponowanego przez nas kandydata na wicemarszałka województwa. Wicemarszałkiem została osoba, której Bydgoszcz nie poparła. Potem, jako przedstawiciel klubu PO, poseł Tomasz Lenz przedstawiał stanowisko w sprawie powołania uniwersytetu medycznego. Od początku było wiadomo, że będzie przeciwny. Poseł Tomasz Lenz nie bierze pod uwagę także tego, że bydgoszczanie mieli lepszy wynik wyborczy i mają swojego prezydenta. Toruń nawet nie miał swojego kandydata na prezydenta miasta.
Kilka miesięcy przed wyborami samorządowymi szeregi bydgoskiej PO opuściło kilkadziesiąt osób. Dziś wielu zastanawia się, czy nie pójść w Pani ślady. Czy Platforma przetrwa?
Wszystko wyjaśni się w sobotę, podczas spotkania z Grzegorzem Schetyną.
Zamierza Pani zmienić partię czy zostać radną niezależną?
Radną niezależną, moim szyldem jest Bydgoszcz.