Podczas wieczornych ulew poważnie zalany został tzw. stary tunel pocztowy, prowadzący na perony bydgoskiego dworca. Spowodowało to znaczne utrudnienia dla pasażerów, szczególnie starszych.
Wejściami i stropem
Woda praktycznie bez przeszkód wlewała się do tunelu. Nie tylko wejściami - nieszczelny okazał się także strop tunelu, ze starymi świetlikami, wykonanymi z tzw. luksferów. Pasażerowie, chcąc dostać się na perony, brodzili w wodzie do kolan.
- Wykonawca już pracuje nad uszczelnieniem tunelu oraz usprawnieniem systemu odprowadzania wody - zapewnia Maciej Bułtowicz z Biura Prasowego Polskich Kolei Państwowych SA.
Faktycznie, wczoraj po południu ekipy montowały m.in. nowe rynny, mające zabezpieczyć wejścia przed wodą, spływającą z dachów nad wejściem. Zapewne poradzą sobie one z normalnym deszczem, natomiast wątpliwe, że z ulewami. Uszczelniany miał być też strop nad podziemnym przejściem.
Górą nie wolno, ale trzeba
Nie wszyscy jednak zdecydowali się na skorzystanie z podtopionych tuneli. Ponieważ przejście na poziomie torów odgrodzone jest jedynie elastyczną taśmą, część zdesperowanych pasażerów korzystała właśnie z niego. Wszystko to działo się na oczach przechodzących obok kolejarzy.
- Obok mnie, przy wejściu do tunelu, stała matka z niepełnosprawnym dzieckiem, które bało się wejść do zalanego tunelu - mówi „Expressowi” pan Czesław, który miał pecha znaleźć się na dworcu podczas nawałnicy. - Szukaliśmy pomocy u kolejarzy, ale chęci jej udzielenia nie było. Dopiero jeden z pracowników zlitował się i przeprowadził rodzinę przez tory.
Sytuacja dotycząca osób niepełnosprawnych czy zniedołężniałych na bydgoskim dworcu jest szczególnie trudna. - Do dyspozycji niepełnosprawnych jest numer +48 22 474 13 13, podawany w Internecie oraz na rozstawionych na dworcu tablicach. Po zgłoszeniu, pomocy udziela ochrona - zapewniają kolejarze. - Aby uniknąć oczekiwania, osoby niepełnosprawne powinny zgłosić przybycie na dworzec najlepiej na 48 godzin przed pojawieniem się na stacji - głosi komunikat. Co z tymi, którzy przyjeżdżają spoza Bydgoszczy, a o remoncie dworca nie słyszeli? Trudno oprzeć się wrażeniu, że zamiast alarmowych telefonów, wystarczyliby chętni do pomocy kolejarze z własną inicjatywą. Wiara, że rozwiązaniem problemów będzie dyżurny, siedzący przy „warszawskim” telefonie, jest imponująca.
Czytelnicy skarżą się też na mobilnych informatorów, czyli osoby mające instruować i pomagać pasażerom. Zasugerowaliśmy kolejarzom, by było ich więcej. Mogliby wtedy nie tylko wskazywać drogę, ale - jako przewodnicy - zaprowadzać tych, którzy nie potrafią sobie poradzić sami, na perony.
- Mobilni informatorzy będą dostępni na dworcu w weekendy do końca lipca - mówi nam Maciej Bułtowicz z PKP. - W razie potrzeby pomocą służą również pracownicy dworca oraz funkcjonariusze Służby Ochrony Kolei.
Jeżeli informacja i pomoc wyglądają tak, jak wyglądają, strach pomyśleć, co będzie w sierpniu, kiedy informatorów na stacji już nie będzie...