MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Udawanie pobitych to była psychologiczna zagrywka

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Wyolbrzymianie zastosowanej 19 marca wobec działaczy „Solidarności” przemocy było potrzebne - twierdzą uczestnicy pamiętnych wydarzeń.

Wyolbrzymianie zastosowanej 19 marca wobec działaczy „Solidarności” przemocy było potrzebne - twierdzą uczestnicy pamiętnych wydarzeń.

<!** Image 2 align=right alt="Image 113643" sub="Jan Rulewski podczas konferencji Fot. Dariusz Bloch">- Jako bezpośredni uczestnik milicyjnej akcji potwierdzam, że nie było szczególnie brutalnego ataku fizycznego na Jana Rulewskiego - mówi Stefan Pastuszewski. - Byliśmy z sali wyprowadzani siłą, na którą odpowiadaliśmy według zasady „non volens”. Reagowaliśmy na przemoc krzykiem. Zapisane na taśmie filmowej okrzyki Rulewskiego typu „Biją!”, „Jezus Maria!” itp. były zagraniami psychologicznymi, bo tylko to nam pozostawało w tej sytuacji. To również pewnego rodzaju „klasyka” zachowań więziennych, którą Rulewski poznał już wcześniej. Jeżeli dochodzi do przemocy wobec więźnia, to zwykle rzuca się on na podłogę i krzyczy na głos, że jest bity. Tylko Mariusz Łabentowicz, który nie wiedział, że Rulewski gra i sądził, że go faktycznie biją, rzucił się na milicjantów i w ten sposób stał się jedyną realną ofiarą bójki. Michał Bartoszcze z kolei zasłabł w wyniku emocji. Wszyscy o tym dobrze wiedzieliśmy, a jednak świadomie rozdmuchiwaliśmy i koloryzowaliśmy sytuację, ponieważ to była nasza metoda walki. W ten sposób prowadziliśmy naszą grę polityczną. A w niej nie wszystko musi polegać na faktach. To była po prostu wielka gra o naszą sprawę. Wielokrotnie o tym z Janem rozmawiałem, ale nigdy nie upublicznialiśmy tego. Cieszę się, że teraz jednoznacznie o tym powiedział, bo mimo wszystko fakty historyczne powinny zostać ujawnione.

<!** reklama>- Trochę teatru z tego zrobiliśmy - przyznaje Antoni Tokarczuk. - Ale kwestia samego pobicia była sprawą absolutnie drugorzędną. Chodziło o przemoc, jaką zastosowano wobec naszego związku, stąd wynikło takie, a nie inne nagłośnienie całej sprawy. Jestem przekonany, że pobicie związkowców nie leżało w planach MO. Było ponadto zalecenie wydane przez samego Rulewskiego, że w razie użycia wobec nas siły, mamy się rzucić na połogę. Oczywiście, że cały pobyt w szpitalu był sprawą propagandową, rzeczywiste skutki pobicia Rulewskiego były w tym momencie najmniej ważne. Film z całej akcji, który został potem pokazany w telewizji, kończył się w pierwszej wersji sceną usunięcia nas z sali. Byłem jego konsultantem. Pamiętną scenę późniejszą, kiedy Rulewski leży pobity, dołożono na jego osobiste życzenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!