Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ubrać się w lumpeksie

Maria Warda
W Żninie nie sposób ustalić jakiejś mapy lumpeksów. Jedne nie przeżywają roku, inne funkcjonują latami, czasem zmieniając tylko adres.

W Żninie nie sposób ustalić jakiejś mapy lumpeksów. Jedne nie przeżywają roku, inne funkcjonują latami, czasem zmieniając tylko adres.<!** Image 2 align=none alt="Image 194495" sub="W sklepach z odzieżą używaną można wypatrzeć prawdziwe rarytasy, trzeba jednak trochę poszperać / Fot.: Maria Warda">

Ostatnio tylko na jednej króciutkiej Średniej pojawiły się dwa sklepy z odzieżą używaną, stanowiąc konkurencję dla prosperującego od lat na tej ulicy trzeciego ciucholandu. - Przykro, że ludzie otwierają sklepy z odzieżą używaną wiedząc, że jeden już od kilku lat istnieje - mówi z goryczą właściciel. - Kiedy te sklepy się pojawiły, spadły mi obroty. Nie daję się, staram się zdobywać towar co najmniej u dwóch dostawców. Dostaję rzeczy w workach na ogół z Anglii i Irlandii. Kiedyś dostawałem ciuchy także z Danii. W paczkach, które dostaję są także torebki, buty, pościel. Ludzie chętnie je kupują. Liczę, że wierni klienci nie pozwolą zginąć.

Najważniejsza miła obsługa

- Dla nas, klientów sklepów z odzieżą używaną, najważniejsza jest miła obsługa - mówi pani przeglądająca towar w sklepie przy ul. Kościuszki, na której także funkcjonują dwa tego typu sklepy. Właścicielem tego w podwórzu jest Bernard Małek. - Mamy chyba najstarszy w Żninie sklep z używaną odzieżą - mówi Aleksandra Małek. - Bardzo dbamy, aby towar był atrakcyjny. Rzeczy dostajemy w workach z Anglii, czasem z Irlandii. Są to na ogół rzeczy dobrej jakości. Jednak wszystko segreguję, piorę, a to, co się nie nadaje, wyrzucam. Staram się też raz w tygodniu robić przeceny. Na brak klientów nie narzekam, ale trzeba się napracować. Jest wiele osób, którym wydaje się, że to łatwy chleb i duże pieniądze. Otwierają sklepy i szybko bankrutują. Nam jakoś się udaje, bo znamy klientów. Obniżamy dla nich ceny, czasem, jak ktoś znany, damy coś na zeszyt i tak się kręci.

Kupić i... pogadać

Pani Ewa, kolejna klientka, podkreśla, iż osobowość sprzedawcy też jest bardzo ważna. - Czasem przychodzi się do tego sklepu po prostu pogadać - przyznaje.

Mama dwóch dorastających córek bardzo uważnie przegląda towar. - Moje dziewczyny mają artystyczne dusze, tutaj znajduję fajne ciuchy, których nigdzie indziej nie kupię. Znalazłam tutaj niejedną perełkę. Oczywiście, zakup każdego ciuszka konsultuję z dziewczynami. Kupuję po ich akceptacji. Gdybym ubierała je w sklepie z chińszczyzną byłyby ubrane jak pół miasta.<!** reklama>

Cała w lumpeksie

Pani Magdalena, pracująca w innym ciucholandzie, zauważa, że do jej sklepu nie przychodzą ludzie ubodzy, tylko osoby kupujące dużo i często. Szukają markowych ciuchów. Dla wielu z nich kupowanie staje się nałogiem.- Cała jestem ubrana w lumpeksie, za grosze - mówi prawie z dumą jedna z pań.

Chociaż sklepów jest dużo, nie zdarzyło się, aby kupujący natrafili na rzecz tak cenną, jak torebka z podobizną Elvisa Presleya, którą nabył jeden z bywalców angielskiego ciucholandu. - Raz tylko, na samym początku naszej działalności, zdarzyło mi się, że pani kupująca spodnie znalazła w kieszeni 5 marek - mówi Aleksandra Małek. - To był jej zysk, ponieważ u mnie ciuch i to, co w nim ukryte, należy do klienta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!