W poprzedniej edycji plebiscytu wygrała Pani etap powiatowy w Bydgoszczy, a w finale wojewódzkim pobiła rekord, uzyskując najwięcej, bo aż 4302 głosy, spośród wszystkich nauczycieli w całym województwie. Jak to się robi?
Nawet teraz, jak o tym mi pani przypomniała, pojawił się na mojej twarzy uśmiech i dreszczyk emocji. Ta wygrana to spora zasługa Rady Rodziców, która zachęcała do udziału w głosowaniu na mnie i zaangażowała w to całą społeczność szkolną. Dzieciaki i rodzice żyli tym plebiscytem. Uczniowie roznosili ulotki wśród rówieśników, cała szkoła była oplakatowana informacjami o moim starcie w tej akcji. Towarzyszył temu ogromny entuzjazm, bo mój sukces równał się sukces szkoły. Czuło się wspólnotę. Uczniowie wzięli sobie dosłownie za punkt honoru, że muszę zwyciężyć. Czegoś takiego nigdy w życiu nie doświadczyłam.
Dlaczego warto startować w tym plebiscycie?
Już sama nominacja jest zaszczytem. Dla nauczyciela to nie tylko dowód sympatii uczniów i rodziców, ale też docenienie jego pracy. Ja podczas głosowania przeżyłam emocje, które mogłabym porównać do tych, jakie towarzyszą kibicom podczas meczów piłkarskich. Poza tym ten plebiscyt jest bardzo prestiżowy, odbywa się przecież pod patronatem marszałka województwa. Jest też świetną okazją do pokazania nauczycieli z pasją, którzy robią wiele dobrego dla uczniów.
Wygrana w plebiscycie "Nauczyciel na medal" wiązała się też z cennymi nagrodami ...
Medal i statuetkę mam w szkole, a Oscara, którego dostałam od dzieci po zwycięstwie, postawiłam sobie w domu na kominku. Dzięki wygranej w tym plebiscycie spłynął na mnie deszcz nagród i gratulacji. Spędziłam też podczas ferii zimowych fantastyczny tydzień w Ustce w Hotelu Jantar. Wybrałam się tam z córką i wnuczkiem. Było wspaniale.
FLESZ - Smog skraca życie
źródło: TVN/x-news