Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tymczasowe zadaszenie po pożarze w Osielsku przecieka. Mieszkańcy bloku załamani

Maciej Czerniak
Maciej Czerniak
Lokatorzy mieszkań w bloku, w którym dwa tygodnie temu wybuchł pożar, mają dość, bo tymczasowe zadaszenie przecieka. - Ubezpieczyciel może nas obwinić, że źle zabezpieczyliśmy mieszkania
Lokatorzy mieszkań w bloku, w którym dwa tygodnie temu wybuchł pożar, mają dość, bo tymczasowe zadaszenie przecieka. - Ubezpieczyciel może nas obwinić, że źle zabezpieczyliśmy mieszkania Nadesłane
Po spaleniu się dachu nad mieszkaniem w domu na osielskim osiedlu robotnicy wykonali zabezpieczenie z plandeki. Ta jednak przeciekała. "Ludziom po nami woda kapała z sufitu", mówią mieszkańcy.

Zobacz wideo: Dramatyczne dane dotyczące zgonów w Polsce

od 16 lat

- Panowie przyszli, owszem, naciągnęli na konstrukcję dachową tymczasowe zadaszenie - mówi jeden z mieszkańców osiedla Lake Residence przy ulicy Jana Pawła II. Do pożaru domu wielorodzinnego doszło tam 31 sierpnia. Niemal doszczętnie spłonął dach nad mieszkaniem na ostatniej kondygnacji. - Kiedy jednak w sobotę spadł deszcz, woda zaczęła przeciekać przez te płachty plecionki, całe mieszkanie zostało zalane.

To Cię może też zainteresować

Woda przesiąkała też do mieszkań znajdujących się na piętrze poniżej. Mieszkańcy prezentują zdjęcia, na których widać farbę i tynk odchodzące z sufitu.

- Przywieziono nam wiaderka, do których mieliśmy zbierać kapiącą wodę. To przecież czysta prowizorka! - pieklą się lokatorzy.

- Już nie mówiąc, że nikt nie zapytał nas, gdzie się teraz mamy podziać.

Po pożarze kolejny dramat

Tymczasowe zadaszenie założono w ubiegłym tygodniu, czyli po siedmiu dniach od pożaru. Przypomnijmy, że dach zaczął płonąć, kiedy pracownicy zewnętrznej firmy budowlanej prowadzili prace konserwacyjne. Do położenia mieli niewielki fragment papy. Używali przy tym nagrzewnicy. Strażacy zgłoszenie o pożarze otrzymali o godzinie 12.55. Najpierw do walki z ogniem zadysponowano 7 zastępów strażaków, jednak ostatecznie w akcji brało udział 8 załóg. Pożar, który wybuchł pod dachem, przedarł się do lokalu na najwyższej, czwartej kondygnacji. Kiedy strażacy przyjechali na miejsce, wszyscy mieszkańcy byli już poza budynkiem, nikt nie został poszkodowany. Dzięki temu strażacy mogli skupić się wyłącznie na walce z ogniem. W użyciu były dwie drabiny mechaniczne.

Budynek udało się uratować, nie została naruszona jego konstrukcja. Niestety lokal na ostatnim piętrze został zniszczony. Dach bezpośrednio nad mieszkaniem spłonął niemal doszczętnie, a woda, której strażacy używali do gaszenia ognia, przedostała się do środka. Zniszczeniu uległy niemal wszystkie sprzęty domowe. Lokatorzy zostali bez dachu nad głową. Nadzieją jest odszkodowanie z tytułu ubezpieczenia lokalu. Na to liczą lokatorzy z ostatniego piętra, ale nie tylko oni.

- Woda przesiąkała przez ściany naszych mieszkań już po akcji gaśniczej, kto nam zapłaci za straty? - pytają mieszkańcy. Po ostatnim deszczowym weekendzie boją się również, że firma ubezpieczeniowa zarzuci, iż do uszkodzeń ścian i sufitów doszło z powodu ich zaniedbań. - Mogą nam zarzucić, że niewłaściwie zabezpieczyliśmy mieszkania po tym pożarze. A to przecież nie my zleciliśmy tę tymczasową naprawę, tylko administrator budynku.

- Co więcej, ciekawostką jest, że tę tymczasową osłonę, swoją drogą przeciekającą niczym sito, założyli pracownicy tej samej firmy, która wykonywała poprzednie prace konserwacyjne w dniu, kiedy doszło do pożaru - twierdzi jedna z mieszkanek.

Chcieliśmy potwierdzić tę okoliczność i zapytać również, czy lokatorzy mogą liczyć na uszczelnienie czasowej powłoki ułożonej na dachu. Czekamy na odpowiedź od administratora, czyli firmy Bydgoscy Zarządcy Nieruchomości.

Postępowanie policji

Kiedy po raz pierwszy informowaliśmy o problemach mieszkańców, komentarza udzieliła prezes zarządu firmy, Magdalena Wiśniewska: - Jeszcze w czwartek 1 września inspektor z odpowiednimi uprawnieniami dokonał oględzin budynku, bo jest to niezbędne do zgłoszenia do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który wyda opinię, co dalej trzeba zrobić. Czy trzeba to rozebrać, czy nie, jakie prace dalej wykonać. Byłam na spotkaniu u powiatowego inspektora i dostałam zgodę, by uprzątnąć ten teren. Bez niej nie można było podjąć działań.

W sprawie pożaru prowadzone jest postępowanie policji pod nadzorem prokuratora.

- Sprawa jest prowadzona w kierunku postawienia zarzutów z artykułu 288 kodeksu karnego, czyli zniszczenia mienia - mówi kom. Lidia Kowalska, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. - Na miejscu był już biegły z dziedziny pożarnictwa, przesłuchiwani są świadkowie.

Jak zaznaczała prezes Bydgoskich Zarządców Nieruchomości, feralnego dnia pracownicy firmy budowlanej "Sami próbowali gasić pożar, zdusić go, zanim się rozprzestrzenił. W końcu jednak to oni jako pierwsi wezwali straż pożarną". - Schodzili po schodach i pukali do drzwi, by poinformować tych, którzy mogliby przebywać w mieszkaniach, że jest pożar. Dwóch pracowników firmy budowlanej ucierpiało, zostało poparzonych - mówiła Magdalena Wiśniewska.

Z takim przedstawieniem sytuacji mieszkańcy jednak nie zgadzają się. - Nie oceniam tych ludzi, byli w szoku i w pośpiechu schodzili z miejsca, w którym pracowali, bo ratowali swoje zdrowie i życie - mówi jeden z mieszkańców. - Lokatorka, która wtedy była w bloku twierdzi jednak, że na pewno nikt nie dzwonił, nie pukał do drzwi.

Wrócimy do sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Tymczasowe zadaszenie po pożarze w Osielsku przecieka. Mieszkańcy bloku załamani - Gazeta Pomorska