Autor książek z kręgu fantastyki JAKUB ĆWIEK mówi o powodach popularności takiej literatury i pożytkach z jej czytania.
<!** Image 2 align=right alt="Image 162688" sub="Jakub Ćwiek / Fot. Archiwum pisarza">Na swojej stronie internetowej napisałeś, że interesujesz się fantastyką, odkąd pamiętasz. Skąd się wzięła ta pasja?
Z filmów. Zauważmy, że większość filmów dla młodego odbiorcy (a już z pewnością większość dobrych) to fantastyka właśnie. Poza tym pasja wzięła się z książek - od baśni, po książki młodzieżowe. Moja mama jest bibliotekarką i nie mogłem nie trafić na „Hobbita”!
Jesteśmy z tego samego rocznika, ale mnie dzieciństwo bardziej kojarzy się z Tomkiem Wilmowskim z książek Alfreda Szklarskiego albo z Dzikim Zachodem, opisywanym przez Karola Maya....
Oczywiście May i Szklarski też, to jasna sprawa, podobnie jak „Pan Samochodzik”, „Księga urwisów” i „Do przerwy 0:1”. Ale nasze pokolenie to także amerykańskie komiksy, wydawane przez TM-Semic, kiedy mieliśmy po osiem lat. To „Hobbit” właśnie, wydania „Conanów”, czyli serii opowiadań fantasy, stworzonych przez amerykańskiego pisarza Roberta E. Howarda, z okładkami, które dla dzieciaka płci męskiej były „wow!”. To także „Nieśmiertelny” i „Ghostbusters” w kinach. A to wszystko ukazało się, zanim skończyłem dziesięć lat. Lata 80. to ogromna skarbnica popkulturowych odniesień i wiele z nich wiąże się właśnie z fantastyką.
A czy książka „Opowieści z Narnii” C.S. Lewisa to również fantastyka?
<!** reklama>Oczywiście, że tak. Fantastyka ma definicję bardzo prostą, tylko wiele osób nie chce się z nią pogodzić. Fantastyka to wszystko to, co wykracza poza rzeczywistość, a nie jest elementem wiary. Choć to ostatnie też nie jest zbyt pewne - science fiction w dużej mierze opiera się na wierze bądź bliskim jej przekonaniu. Wielu ludzi nauczyło się myśleć o fantastyce jako o głupawych historyjkach ze złotej ery SF, bo i fantastyka w czasie największego boomu zeszła nisko i jakoś nie udało jej się odbudować swojej pozycji...
Czy literatura fantastyczna jest lekturą dla wybranych?
Zwykle irytuje mnie ludzka ignorancja, objawiająca się agresywną bądź pogardliwą niechęcią do nieznanego, ale to dotyczy wszystkiego, nie tylko podejścia do fantastyki. Zresztą drugi biegun też mi nie odpowiada - fanatyzmu nie znoszę takoż. A fantastyka, jak każdy inny gatunek, winna być dla mas. Bo książki są po to, by je czytać. I jeżeli masy nie rozumieją, powinny przysiąść i się skupić, żeby zrozumieć...
A jak się tworzy fantastykę? Wielu pisarzy pisze książki korzystając ze swoich doświadczeń oraz obserwacji. Czy jest to też możliwe w przypadku literatury fantastycznej?
Oczywiście, że pisarz fantasta czerpie z życia - tylko opowiada swoje historie inaczej. Stawia na pierwszym miejscu opowieść, jej świat, a nie siebie.
Kiedyś napisałeś, że marzy Ci się dobry i oryginalny pomysł na opowiadanie, gdzie głównym złem będą... parasole. Nienawidzisz ich bowiem z całego serca. Podobnie zresztą jak rowerów. Udało się?
Nie, jeszcze się nie udało, ale to był taki żart, bonmocik napisany na potrzeby notki...
A szkoda. To mogłoby być ciekawe. Wróćmy do pisania. Wikipedia prezentuje fragmenty Twojej twórczości z dopiskiem: „Uwaga: W dalszej części znajdują się słowa powszechnie uznane za wulgarne”. Czy uważasz swoją twórczość za wulgarną? Nieprzeznaczoną dla młodych?
Uważam, że moja twórczość bywa wulgarna, bo dobry wulgaryzm jest czasem jak przyprawa. A moje książki - zwłaszcza „Kłamca”, do którego odnosi się ów zapis - są przede wszystkim dla młodych, którzy już dawno wiedzą, co znaczy słowo dupa.
W tym roku wydałeś „Krzyż Południa. Rozdroża”. To pozycja, po którą może sięgnąć ktoś, kto nie interesuje się fantastyką?
Każda moja książka może być czytana przez ludzi niesiedzących wcześniej w fantastyce - od czegoś trzeba przecież zacząć, prawda? Poza tym „Krzyż” ma w sobie sporo z powieści wojennej, awanturniczej i bliższy jest historii alternatywnej niż typowej powieści fantastycznej w klasycznym entourage’u.
No właśnie, czy każdy może ot tak zacząć czytać fantastykę? Czy trzeba się specjalnie przygotować?
Trzeba się przygotować - nauczyć się... czytać! A poważnie - zależy, od czego chce się zaczynać, bowiem są teksty, od których zacząć niełatwo. Nie zależy zaczynać od „ciężkiego” SF i od książek erudytów, ale to zazwyczaj można wyczytać na tylnej okładce. Jeśli opis zupełnie nic ci nie mówi, to znaczy, że raczej jeszcze nie jesteś odbiorcą tej publikacji (albo ktoś, kto ją pisał, nie popisał się). Warto zacząć od klasycznych baśni i mitów, od książek Juliusza Verne’a i Stanisława Lema dla młodszych oraz od całej masy tekstów pisanych dla dzieciaków i kto wie, może nawet od „Harrego Pottera”...
Co daje czytanie literatury fantastycznej?
Rozwija wyobraźnię, niesie rozrywkę, czasem pozwala odpowiedzieć na pytania, które ludzkość sobie zadaje - w możliwie rzeczowy sposób. A czasem stawia te pytania, których ludzie w euforii sobie nie zadają, zbyt zachwyceni wynalazkami, jakich dokonali. Warto też oglądać fantastykę w kinie - nie ograniczajmy się do książek...
Teczka osobowa
Jakub Ćwiek, urodzony w 1982 r., studiował kulturoznawstwo na Uniwersytecie Śląskim. Od lat jest bywalcem wielu konwentów miłośników fantastyki, m.in. w Toruniu.Debiutował w 2005 roku zbiorem opowiadań „Kłamca”. Do tej pory wydał trzy części tej serii, czwarta planowana jest na 2011 rok. Cykl ten charakteryzuje się przeplataniem motywów z różnych mitologii oraz „mitologii współczesnej” – popkultury. Najnowsza książka Jakuba Ćwieka to „Krzyż Południa. Rozdroża”. Łączy wątki wojny secesyjnej, voodoo i elementy steampunku (odmiana fantastyki naukowej).